Ci kretyni nie chcieli mi odpuścić, więc musiałam iść na galę, która była tydzień później. Oczywiście musiałam się "ładnie" ubrać. Przekopałam całą szafę, ale nic nie znalazłam. Siostry Liama, które były przejęte całym tym wydarzeniem, obiecały mi pomóc i pojechały do galerii. Dziewczyny zrobiły mnie "na bóstwo". Zaczęły od makijażu. Był on ciemny, więc zakładałam, że kupiły czarną sukienkę. Moje włosy tylko rozczesały i lekko podkręciły lokówką. Ucieszona wyjęłam sukienkę i zamarłam. Dostały ode mnie porządny ochrzan. Jak mogły kupić mi coś takiego?! Nie dość, że nie chodzę w sukienkach (tsa...) to jeszcze taka wycięta! Zmusiły mnie do założenia jej. Stojąc przed lustrem w pełnej kreacji nie poznałam się. Gdybym to nie była ja mogłabym powiedzieć, że dziewczyna w lustrze jest seksowna. Ale niestety to byłam ja. Wyszłam pokazać się moim stylistką. Pisnęły podekscytowane. Wywróciłam oczami. Zganiły mnie za marudzenie. Dostałam jeszcze czarną kopertówkę i mogłam iść. Wzięłam głęboki oddech i zeszłam na dół. Chłopcy już czekali. Pierwszy dostrzegł mnie Liam. Jego mina mówiła mi, że nie wierzy w to co widzi. Oczy powiększyły mu się dwukrotnie, a usta utworzyły lekkie "o". Po chwili jego przyjaciele wyglądali tak samo, ale zwróciłam uwagę na Malika. Znów widziałam błysk w jego oku. Skąd on się tam brał i dlaczego? Szatyn uśmiechnął się. Delikatny rumieniec pokrył moje policzki. Miałam nadzieję, że nie widać...
- Jak ty się ubrałaś?! - wrzasnęła ciocia.
- Przestań. - wujek ją objął - Wygląda pięknie.
Posłałam mu szeroki uśmiech. Na gale jechaliśmy limuzyną. Siedziałam obok Liama i Louisa. Liam nie odrywał ode mnie wzroku. Błagałam w myślach, żeby tak na mnie nie patrzył.
- Payno! - syknęłam w końcu cicho.
- Boże dlaczego nie wiedziałem, że mam tak piękną kuzynkę! I utalentowaną! - krzyknął na co wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
- Kretyn. - pocałowałam go w policzek.
- Ani mi się waż zbliżać dziś do mężczyzn! - pogroził mi palcem.
- Proszę cię. - mruknęłam - To niewykonalne. Przecież jest was pięciu. - znów się zaśmiali.
Kiedy tylko wysiedliśmy z auta zrobili nam masę zdjęć. Reflektory wręcz mnie oślepiły. Liam powiedział mi, że po prostu mam się uśmiechać. Kuzyn mocno trzymał moją rękę i szedł do przodu, dzięki czemu się nie zatrzymałam. Potem była chwila na pozowanie. To zostawiłam chłopcom. Po kilku zdjęciach zaprosili mnie. Chciałam ich zabić. Stanęłam grzecznie między Liamem i Louisem. Starałam się jak mogłam, by nie wyjść jak pokraka, którą się czułam w tej sukience. Potem usiedliśmy przy jednym z przygotowanych dla nas stolików. Chciałam się trzymać w cieniu, ale wszędzie były kamery.
- W co wy mnie wplątaliście? - jęknęłam.
- Sława to piękna rzecz. - zaśmiał się ze mnie Zayn.
Dźgnęłam go w żebra. Syknął cicho. Spojrzał na mnie karcącym wzrokiem. Uniosłam brew z lekkim uśmiechem na ustach. Pokręcił tylko głową. W końcu się zaczęło. Najlepiej bawiłam się podczas występu Ed'a. Kochałam go. A raczej jego muzykę. Naprawdę lubiłam jej słuchać. Potem przyszedł czas na chłopców. Opuścili mnie na kilka minut przed występem by się przygotować. Zastanawiałam się jak znosili tremę. Ja nie dałabym rady. Pamiętam jak stresował mnie każdy występ w szkolnym przedstawieniu przed rodzicami, a co dopiero taka publiczność i nie tylko ta, która była tutaj, lecz jeszcze ta przed telewizorami. W końcu światła zgasły, a ja usłyszałam pierwsze dźwięki piosenki. Znałam ją na pamięć. Uśmiech sam wkradł się na moje usta. Niall i Liam grali na gitarach. Chcieli to tak przedstawić. Nie mogłam się ich nasłuchać. Na żywo tak dobrze brzmieli. Zdziwiło mnie jedno. Kiedy Malik śpiewał nie szukał w tłumie swojej dziewczyny. Wiedziałam, że Ellie tam była. Ona też miała występować ze swoim zespołem. Jednak czekoladowe tęczówki patrzyły wprost w moje oczy. Zayn szeroko się uśmiechnął po czym przeniósł wzrok na chłopaków, którzy stali obok niego. Kiedy skończyli mieli chwilę żeby coś powiedzieć. Pierwszy mikrofon dostał Lou.
- Chcemy podziękować wspaniałej osobie, która napisała dla nas tę piosenkę.
Harry zabrał mu podłużny przedmiot.
- Agnes, dziękujemy ci za ten kawałek.
Kolejny dorwał się do mikrofonu, a w moich oczach stanęły łzy szczęścia.
- Chodź do nas! - powiedział Liam.
Wręcz zerwałam się z krzesła i po schodkach weszłam na scenę. Nie obchodziło mnie to ile osób mnie widzi. Liczyli się oni. Mocno mnie przytulili. Zrobili coś czego się nie spodziewałam. Oddali mi głos. W pierwszej chwili nie wiedziałam co powiedzieć, ale potem słowa popłynęły same.
- Cieszę się, że spędziłam tyle czasu z osobami, które tak bardzo kochają to co robią. - zaczęłam - Ja również chcę im podziękować, za to, że są.
Oddałam im mikrofon, a oni ponownie mnie przytulili. Czułam, że w końcu coś dla kogoś znaczę. Czułam się ważna. Ważna i kochana. Zeszliśmy razem ze sceny.
Richelle
Bardzo długo przygotowywałam się do tej gali. Ja i dziewczyny. Chciałyśmy dać jak najlepszy występ, dla naszych fanów. Długo wybierałyśmy piosenkę i zdecydowałyśmy się na Move. Stroje miałyśmy mieć takie jak podczas kręcenia teledysku. Nie mogłam się doczekać naszego występu. Siedziałyśmy z dziewczynami i śledziłyśmy innych artystów. Przyszła kolej na One Direction. Byłam ciekawa co chłopcy zaśpiewają. Zayn nie chciał mi powiedzieć. Ostatnio tak mało rozmawiamy. Nie miał dla mnie czasu. Pracowali nad czymś. Pewnie nowy singiel na płytę. Nie miałam mu tego za złe. Wiem przecież jak to jest. Usłyszałam dźwięki nieznanej mi melodii. Niall i Liam grali na gitarach, a ja szukałam na scenie tylko Zayna. Przez cały utwór bacznie go obserwowałam. Nie patrzył na mnie. Wzrok skupił na kimś, kogo nie byłam w stanie dostrzec. Kim był ten ktoś? Ktoś kto sprawił na jego twarzy taki uśmiech? Dawno się tak nie uśmiechał... W końcu skończyli i dostali mikrofon. Czekałam na kilka słów Zayna. Rzadko coś mówił, ale miałam nadzieję, że tym razem powie cokolwiek. Zamiast niego usłyszałam Louisa:
- Chcemy podziękować wspaniałej osobie, która napisała dla nas tę piosenkę.
Zakładałam, że Ed napisał im tę piosenkę. Tak jak Little Things. Był utalentowanym twórcą, zarówno muzyki jak i tekstów.
- Agnes, dziękujemy ci za ten kawałek. - kiedy usłyszałam imię mojej siostry, zaniemówiłam.
Jak to możliwe, że ona pisze dla nich?! Jak to możliwe, że to ona napisała piosenkę, przez którą prawie płakałam?! To niemożliwe! A co z Zaynem? Czy on już wie kim ona jest? Co ona mu zrobiła? Im starsza byłam tym więcej kontaktowałam. Zrozumiałam tylko, że Agnes go skrzywdziła, a ja chciałam z nim być. Jeśli ona się tu pojawiła, była dla mnie sporym zagrożeniem, dopóki on nie wiedział, że ją znał.
- Chodź do nas! - powiedział Liam.
Liam zawsze bardziej lubił ją. Ona zawsze z nim śpiewała gdy byliśmy mali. Zawsze gdzieś razem biegali i się bawili. Mnie zostawiali. To było dawno, ale przeniosło się na teraźniejszość. Kiedy ją zobaczyłam... zamurowało mnie. Miała na sobie świetną sukienkę, a po jej nadwadze, nie było śladu. Nie powinna farbować włosów. W rudych przynajmniej widać, że jest wredna. Ona była wredna, a może bardziej podstępna jak lis. Obmyśliła sobie, że zabierze mi Zayna? Nie ma mowy!
Kiedy przyszedł czas na nasz występ, musiałam się odstresować. Musiałam zaśpiewać najlepiej jak potrafiłam. Kiedy wyszłyśmy na scenę, skupiłam się tylko na śpiewaniu i patrzeniu na mojego mężczyznę. On jednak nawet na mnie nie zerknął. Szeptał cicho z Ness, a mi przez chwilę zabrakło oddechu i zafałszowałam. Szybko się poprawiłam. Miałam nadzieję, że nikt tego nie zauważył. Kiedy zeszłyśmy z powrotem dziewczyny zauważyły, że coś jest nie tak.
- Co jest? - spytała Jade.
- To była moja siostra. - mruknęłam - Ona chce mi zabrać Zayna.
- Popadasz w paranoje. - odparła Jasy - Przecież nic nie zrobiła.
- Nawet na mnie nie spojrzał! - oburzyłam się.
Dziewczyny popatrzyły po sobie.
- Więc ustawimy wam romantyczną kolację. - uśmiechnęła się Leigh-Anne.
Agnes
Po gali wszyscy artyści mieli jakąś tam małą imprezkę za kulisami. Postanowiłam się na nią załapać. Chłopcy gdzieś poszli, a ja zostałam przy bufecie. Wzięłam coś do picia. Nadal w moich żyłach płynęło szczęście. Chłopcy pewnie musieli pogadać z kilkoma osobami.
- Napisałaś świetną piosenkę. - odwróciłam się słysząc obcy głos.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się do nieznajomego.
Szybko go rozpoznałam. Ciężko nie wiedzieć kim jest jedna z osób, której piosenek słucham.
- Już wiesz kim jestem. - posmutniał.
- Znam tylko twój wizerunek telewizyjny. - stwierdziłam - Nie kieruję się nim poznając kogoś sławnego.
Od razu się uśmiechnął. Staliśmy gdzieś razem, nieco oddaleni od tłumu, po prostu rozmawiając.
- Wiesz, przez cały czas kiedy jestem na scenie gram. Nie czuję się sobą. Nie jestem tam smutny, ani zły. To nie jest normalne. - stwierdził.
Nie dziwiłam mu się. Dlaczego inni mieliby wnikać w to co go zmusi lub inne jego prywatne sprawy. Prywatność była ważna, lecz większość dziennikarzy nic sobie z tego nie robiła.
- Nie sądzę żebyś grał. - uśmiechnęłam się lekko - Po prostu nie pokazujesz całego siebie.
Odwzajemnił mój uśmiech. Po chwili podszedł do nas Zayn.
- Cześć. - powiedział do Fady'ego - Agnes pozwól.
Malik był strasznie sztywny więc nie wiedziałam o co chodzi. Przeprosiłam mojego rozmówcę i oddaliłam się z Mulatem. Zatrzymaliśmy się i przez chwilę po prostu w siebie wpatrywaliśmy.
- Co? - spytałam w końcu.
- Liam ci coś powiedział. - mruknął.
Wywróciłam oczami. Nie jestem dzieckiem. Kocham Liama, ale nie może kontrolować mojego życia. Muszę w końcu zacząć jako tako z sobie je układać.
- I naprawdę myślisz, że nie będę z nikim gadać? - prychnęłam - Poza tym to on do mnie podszedł.
- Nie zachowuj się jak dziecko.
- Ja zachowuję się jak dziecko? - wkurzył mnie - Już dawno nim nie jestem. Musiałam dorosnąć szybciej niż inni. - znów się przed nim zamknęłam i traktowałam jak wroga - Ale co ty możesz o tym wiedzieć... - spojrzałam mu w oczy.
Jego nagle posmutniały, lecz wyraz twarzy nadal miał zacięty.
- Mogę. - powiedział stanowczo.
Zrobiło mi się głupio. Nie przeszłam przez to co on. Nie powinnam była tego mówić. Jaka ja jestem głupia! Cofnęłam się skruszona. Naprawdę nie chciałam go zranić. Co mi to da, że o tym myślę.
- Nie chciałam. - odparłam tylko.
Wiedziałam, że nie wie o co mi chodzi. Po co ja zaczynałam z nimi pracę? Po co się do niego znów zbliżyłam? Odwróciłam się. Chciałam stamtąd wyjść. Chciałam wrócić do domu. To nie powinno mieć miejsca. Moje spotkanie z nim nie powinno mieć miejsca. Przez chwilę było dobrze, ale to nie mogło trwać wiecznie. Wiedziałam o tym. Co ja sobie wyobrażałam? Poczułam uścisk w nadgarstku. Zamknęłam na chwilę oczy, a kiedy je otworzyłam odwróciłam się do Malika.
- Uciekasz, bo...? - uniósł brew.
Bo wiem, że nie powinnam tego mówić, że cię to zraniło, bo wiem przez co przeszedłeś, bo wiem jak cię zraniłam, bo nie powinniśmy się spotkać, bo to istna głupota... W zanadrzu miałam jeszcze masę innych argumentów i żadnego nie mogłam przytoczyć. Nie mógł wiedzieć kim naprawdę jestem. A może powinien?
- Zostaw. - chciałam się wyrwać, ale wzmocnił uścisk.
- Odpowiedz. - poprosił i momentalnie stał na przeciwko mnie, tak blisko, że niemal się stykaliśmy.
Moje serce waliło jak oszalałe, a ja zastanawiałam się czy nie powiedzieć mu prawdy. Kidy byłam już prawie pewna, że to zrobię, ktoś mi przerwał.
- Zayn? - to była Ellie.
Spojrzałam szatynowi w oczy i wyrwałam się. Odwróciłam się na pięcie i wyszłam. Co innego mogłam zrobić? Przecież on ją kocha. Po moim policzku zleciała łza. Jaka jestem głupia! Wpadłam na kogoś. Silne ramiona nie pozwoliły mi upaść. Szybko odzyskałam równowagę i spojrzałam na mojego wybawiciela. O nie...
- Co ty tu robisz? - spytałam.
- Przyjechałem, bo nie odpisywałaś. - odparł.
- Kamil, ja cię nie kocham. - wyrzuciłam to z siebie w końcu,
Tak długo mnie to dręczyło.
- Myślisz, że nie wiem? - uśmiechnął się krzywo - Od początku wiedziałem.
Zdziwiły mnie jego słowa. Co to miało oznaczać? Dlaczego pisał, że mnie kocha? Po co to robił?
- Nie zaprzątaj sobie tym głowy. Odpowiedź jest prosta. Nie dam ci teraz spokoju KOCHANIE. Pogódź się z tym.
Co? Zbyt wiele informacji. Nie umiałam tego przetrawić. Kamil mnie chciał prześladować tak jak na filmie, czy jak bywa w książkach? Totalnie mu już odbiło?
- Człowieku ogarnij się. - na moje słowa zmarszczył brwi - To nie film, tylko życie.
- Ale... - przerwałam mu.
- Co? Przyjdziesz pod mój dom i zaśpiewasz mi piosenkę? Daj sobie spokój.
Ominęłam go i odeszłam. Musiałam się napić.
Takim oto sposobem wylądowałam w jakimś barze. Zamawiałam alkohol, którego nazwy nawet nie znałam. Potrzebowałam procentów. Chciałam zapomnieć o wszystkim. I kiedy byłam już tak pijana, że nie chcieli mi sprzedać alkoholu, stwierdziłam, że czas wracać do domu. Powoli stanęłam na nogi. Zatoczyłam się. Złapałam oparcie krzesła. Obraz przed oczami rozmazywał mi się tak, jakbym nie miała okularów. Ściągnęłam szpilki i wzięłam je w rękę. Powoli krok za krokiem wyszłam z lokalu. Pierwsze co to orzeźwił mnie nieco zimny wiatr. Drugą częścią mniej przyjemną było to, że zbierało mi się na wymioty. Zawroty głowy były tak wielkie, że podparłam się o budynek, aż w końcu zwróciłam większą część spożytego alkoholu. Poczułam ciepłe objęcia. Miałam nadzieję, że to Liam mnie znalazł i zabierze mnie do domu. Podał mi chusteczkę. Szybko otarłam usta. Dostałam też mała butelkę wody, którą szybko opróżniłam.
- Czemu się upiłaś? - spięłam się, słysząc głos, który mnie prześladował.
- Bo jestem cholerną kretynką. - po alkoholu gadałam głupoty.
Nie panowałam na tym. To było w pewnym sensie straszne. Stałam przodem do szatyna. Miał na sobie białą koszulę, przez którą prześwitywały jego tatuaże i rozpiętą marynarkę.
- Dlaczego tak mówisz? - pozwolił mi się na sobie oprzeć.
- Jakiś kretyn powiedział mi, że będzie mnie prześladować, a ja go wyśmiałam. - potknęłam się. Kiedy zaczęliśmy iść? - Ale to nie jest moim największym problemem. Nie wyobrażam sobie jak musisz mnie nienawidzić. - mruknęłam.
- Ja, ciebie? Przecież cię lubię. - zmarszczył brwi.
Zatrzymałam się, więc on też to zrobił. Oprzytomniałam. Wiedziałam, że skoro zaczęłam mówić powinnam skończyć. Czy mam w sobie na tyle odwagi by mu to powiedzieć?
- Nie ważne. Zapomnij o tym. - mruknęłam.
Nim się zorientował co się dzieje, zaczęłam biec do domu. Nie powiem mu. Nie chcę, żeby mnie znienawidził. Jestem samolubna. Kocham go i nie chcę, żeby on przestał mnie lubić. Nie wytrzymałabym bez niego. Muszę się tego nauczyć. Naukę czas zacząć. Od jutra. Mam dokładnie 23 minuty na to by się z tym pogodzić.
Nie dziwiłam mu się. Dlaczego inni mieliby wnikać w to co go zmusi lub inne jego prywatne sprawy. Prywatność była ważna, lecz większość dziennikarzy nic sobie z tego nie robiła.
- Nie sądzę żebyś grał. - uśmiechnęłam się lekko - Po prostu nie pokazujesz całego siebie.
Odwzajemnił mój uśmiech. Po chwili podszedł do nas Zayn.
- Cześć. - powiedział do Fady'ego - Agnes pozwól.
Malik był strasznie sztywny więc nie wiedziałam o co chodzi. Przeprosiłam mojego rozmówcę i oddaliłam się z Mulatem. Zatrzymaliśmy się i przez chwilę po prostu w siebie wpatrywaliśmy.
- Co? - spytałam w końcu.
- Liam ci coś powiedział. - mruknął.
Wywróciłam oczami. Nie jestem dzieckiem. Kocham Liama, ale nie może kontrolować mojego życia. Muszę w końcu zacząć jako tako z sobie je układać.
- I naprawdę myślisz, że nie będę z nikim gadać? - prychnęłam - Poza tym to on do mnie podszedł.
- Nie zachowuj się jak dziecko.
- Ja zachowuję się jak dziecko? - wkurzył mnie - Już dawno nim nie jestem. Musiałam dorosnąć szybciej niż inni. - znów się przed nim zamknęłam i traktowałam jak wroga - Ale co ty możesz o tym wiedzieć... - spojrzałam mu w oczy.
Jego nagle posmutniały, lecz wyraz twarzy nadal miał zacięty.
- Mogę. - powiedział stanowczo.
Zrobiło mi się głupio. Nie przeszłam przez to co on. Nie powinnam była tego mówić. Jaka ja jestem głupia! Cofnęłam się skruszona. Naprawdę nie chciałam go zranić. Co mi to da, że o tym myślę.
- Nie chciałam. - odparłam tylko.
Wiedziałam, że nie wie o co mi chodzi. Po co ja zaczynałam z nimi pracę? Po co się do niego znów zbliżyłam? Odwróciłam się. Chciałam stamtąd wyjść. Chciałam wrócić do domu. To nie powinno mieć miejsca. Moje spotkanie z nim nie powinno mieć miejsca. Przez chwilę było dobrze, ale to nie mogło trwać wiecznie. Wiedziałam o tym. Co ja sobie wyobrażałam? Poczułam uścisk w nadgarstku. Zamknęłam na chwilę oczy, a kiedy je otworzyłam odwróciłam się do Malika.
- Uciekasz, bo...? - uniósł brew.
Bo wiem, że nie powinnam tego mówić, że cię to zraniło, bo wiem przez co przeszedłeś, bo wiem jak cię zraniłam, bo nie powinniśmy się spotkać, bo to istna głupota... W zanadrzu miałam jeszcze masę innych argumentów i żadnego nie mogłam przytoczyć. Nie mógł wiedzieć kim naprawdę jestem. A może powinien?
- Zostaw. - chciałam się wyrwać, ale wzmocnił uścisk.
- Odpowiedz. - poprosił i momentalnie stał na przeciwko mnie, tak blisko, że niemal się stykaliśmy.
Moje serce waliło jak oszalałe, a ja zastanawiałam się czy nie powiedzieć mu prawdy. Kidy byłam już prawie pewna, że to zrobię, ktoś mi przerwał.
- Zayn? - to była Ellie.
Spojrzałam szatynowi w oczy i wyrwałam się. Odwróciłam się na pięcie i wyszłam. Co innego mogłam zrobić? Przecież on ją kocha. Po moim policzku zleciała łza. Jaka jestem głupia! Wpadłam na kogoś. Silne ramiona nie pozwoliły mi upaść. Szybko odzyskałam równowagę i spojrzałam na mojego wybawiciela. O nie...
- Co ty tu robisz? - spytałam.
- Przyjechałem, bo nie odpisywałaś. - odparł.
- Kamil, ja cię nie kocham. - wyrzuciłam to z siebie w końcu,
Tak długo mnie to dręczyło.
- Myślisz, że nie wiem? - uśmiechnął się krzywo - Od początku wiedziałem.
Zdziwiły mnie jego słowa. Co to miało oznaczać? Dlaczego pisał, że mnie kocha? Po co to robił?
- Nie zaprzątaj sobie tym głowy. Odpowiedź jest prosta. Nie dam ci teraz spokoju KOCHANIE. Pogódź się z tym.
Co? Zbyt wiele informacji. Nie umiałam tego przetrawić. Kamil mnie chciał prześladować tak jak na filmie, czy jak bywa w książkach? Totalnie mu już odbiło?
- Człowieku ogarnij się. - na moje słowa zmarszczył brwi - To nie film, tylko życie.
- Ale... - przerwałam mu.
- Co? Przyjdziesz pod mój dom i zaśpiewasz mi piosenkę? Daj sobie spokój.
Ominęłam go i odeszłam. Musiałam się napić.
Takim oto sposobem wylądowałam w jakimś barze. Zamawiałam alkohol, którego nazwy nawet nie znałam. Potrzebowałam procentów. Chciałam zapomnieć o wszystkim. I kiedy byłam już tak pijana, że nie chcieli mi sprzedać alkoholu, stwierdziłam, że czas wracać do domu. Powoli stanęłam na nogi. Zatoczyłam się. Złapałam oparcie krzesła. Obraz przed oczami rozmazywał mi się tak, jakbym nie miała okularów. Ściągnęłam szpilki i wzięłam je w rękę. Powoli krok za krokiem wyszłam z lokalu. Pierwsze co to orzeźwił mnie nieco zimny wiatr. Drugą częścią mniej przyjemną było to, że zbierało mi się na wymioty. Zawroty głowy były tak wielkie, że podparłam się o budynek, aż w końcu zwróciłam większą część spożytego alkoholu. Poczułam ciepłe objęcia. Miałam nadzieję, że to Liam mnie znalazł i zabierze mnie do domu. Podał mi chusteczkę. Szybko otarłam usta. Dostałam też mała butelkę wody, którą szybko opróżniłam.
- Czemu się upiłaś? - spięłam się, słysząc głos, który mnie prześladował.
- Bo jestem cholerną kretynką. - po alkoholu gadałam głupoty.
Nie panowałam na tym. To było w pewnym sensie straszne. Stałam przodem do szatyna. Miał na sobie białą koszulę, przez którą prześwitywały jego tatuaże i rozpiętą marynarkę.
- Dlaczego tak mówisz? - pozwolił mi się na sobie oprzeć.
- Jakiś kretyn powiedział mi, że będzie mnie prześladować, a ja go wyśmiałam. - potknęłam się. Kiedy zaczęliśmy iść? - Ale to nie jest moim największym problemem. Nie wyobrażam sobie jak musisz mnie nienawidzić. - mruknęłam.
- Ja, ciebie? Przecież cię lubię. - zmarszczył brwi.
Zatrzymałam się, więc on też to zrobił. Oprzytomniałam. Wiedziałam, że skoro zaczęłam mówić powinnam skończyć. Czy mam w sobie na tyle odwagi by mu to powiedzieć?
- Nie ważne. Zapomnij o tym. - mruknęłam.
Nim się zorientował co się dzieje, zaczęłam biec do domu. Nie powiem mu. Nie chcę, żeby mnie znienawidził. Jestem samolubna. Kocham go i nie chcę, żeby on przestał mnie lubić. Nie wytrzymałabym bez niego. Muszę się tego nauczyć. Naukę czas zacząć. Od jutra. Mam dokładnie 23 minuty na to by się z tym pogodzić.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Hej!
Zacznę od sprawy, która mnie nieco nurtuje, a mianowicie:
byłam przekonana, że mojego bloga czyta więcej osób.
Zasmuciły mnie wyniki ankiety. Takim oto sposobem chcę podziękować tej jednej osobie, która nadal ze mną jest chodź nie komentuje. Ważne jest to, że nadal to czytasz.
Myślałam o zawieszeniu bloga, ale artysta powinien tworzyć chodź dla jednego odbiorcy i ja właśnie to mam zamiar zrobić.
To na tyle. Nie wiem czy do świąt pojawi się kolejny. Prawdopodobnie nie, chodź nigdy nic nie wiadomo ;)
Cudny!!!! Nie lubię Ellie, jest straszna mam nadzieje, ze Zayn w końcu dowie sie prawdy tak jak wszyscy inni :) Czekam na nastepny :)
OdpowiedzUsuńNono w końcu znalazłam czasu troszeczkę więc jestem.
OdpowiedzUsuńRozdział jest na prawdę świetny .
Czekam na następny z nadzieją, że jednak napiszesz go jeszcze przed świętami <3
Ja jestem z tobą , a więc twórz dalej złotko ! :*