środa, 6 stycznia 2016

Rozdział 18

- Agnes?
Podniosłam głowę słysząc swoje imię. Dotknęłam skroni czując przeszywający ból. Syknęłam cicho. Jak mogłam być tak bezmyślna i się upić? No cóż. Jestem tylko głupim człowiekiem. To by wszystko wyjaśniało. Otworzyłam powoli oczy. Dostrzegłam Liama, który wszedł do mojego pokoju ze śniadaniem na tacy.
- Jesteś aniołem. - mruknęłam z lekkim uśmiechem.
- Chciałbym słyszeć to codziennie. - odwzajemnił mój gest.
Usiadłam powoli i przyjęłam jedzenie od kuzyna. Szybko zjadłam pysznego omleta i opróżniłam szklankę soku pomarańczowego. Czas na wyjaśnienia, prawda? Liam patrzył na mnie wyczekująco.
- Wiem, spiłam się. Przepraszam. - mruknęłam.
- Nie o to chodzi. - zmarszczyłam brwi. Więc o co? - Co wczoraj nagadałaś Zaynowi?
Cholera. Mina mi zrzedła. Co Malik mu powiedział? Nie ważne. Nie mogę z nimi pracować. Muszę znaleźć inną pracę. Cokolwiek. Muszę się od niego odciąć.
- Nie ważne. - wstałam i zaścieliłam łóżko.
Payno stanął na przeciwko. Wiedziałam, że nie odpuści. Chciałam uciec.
- Widzę jak na niego patrzysz. Widzę też jak on na ciebie patrzy, mimo że niedawno powiedział mi, że chce się oświadczyć Lee.
Znieruchomiałam. Zabolało. Moja siostra. Żoną. Faceta. Którego kocham. Umrę. Czego ja się spodziewałam? Moje oczy zaszkliły się. Chciałam pójść do łazienki. Liam mocno mnie złapał. Próbowałam się szarpać, jakoś się wydostać z jego uścisku, lecz bez skutku. W końcu mocno się do niego przytuliłam. Co ja najlepszego wyprawiam? Powinnam stąd wyjechać. W ogóle nie powinnam tam przyjeżdżać.
- Powiedz mi o co chodzi. - poprosił cicho kuzyn siadając na łóżku nadal mocno mnie tuląc.
Jak? Jak mam ci powiedzieć, to że tak bardzo zraniłam twojego przyjaciela? Uwierzysz mi w ogóle? Skąd mam być pewna, że mnie nie wyśmiejesz? To za dużo... Nie potrafię.
- Liam... - pociągnęłam nosem - To nie jest takie proste.
- Hej... - spojrzałam mu w oczy - Po prostu powiedz. Obiecuję, że nikt się nie dowie. Zachowam to dla siebie.
Prawie mu powiedziałam. Prawie. Ale wiedziałam, że on też by mnie znienawidził. Wyrwałam się z jego ramion i popędziłam do łazienki. Co ja robię?
Wieczorem siedziałam sama w moim pokoju. Starałam się napisać jakiś tekst. Zupełnie nic nie przychodziło mi do głowy. Nie umiałam naskrobać ani jednego słowa. Liam był na mnie zły. Wiedziałam, że czuje się odtrącony. Nie dziwiłam mu się. Nie rozmawiał ze mną od samego rana. Być może pomyślał, że mu nie ufam. Wcale tak nie było, ale nie potrafiłam mu tego wyjaśnić, ani sprostować tej sytuacji. Chciałam o tym zapomnieć...
- Agnes! - zawołał mnie kuzyn - Ktoś do ciebie!
Zeszłam niechętnie na dół. Nie miałam ochoty z nikim się widzieć. Pokryłam twarz większą warstwą makijażu niż zazwyczaj, ale nadal było widać, że cały ranek płakałam. Na korytarzu moje spojrzenie padło na Liama i Zayna. Co on tu robi do cholery? Zamilkli widząc mnie. Poczułam lekkie ukłucie w sercu. Miałam wrażenie, że Payno mówi mu o rannym zdarzeniu. Kuzyn odszedł zostawiając nas samych.
- Hej. - odezwał się pierwszy.
- Hej. - mruknęłam, unikając jego wzroku.
- Pogadamy? - denerwował się.
Kiwnęłam tylko głową na znak, że się zgadzam i ubrałam się. Na dworze było zimno. Naciągnęłam czapkę na głowę. Od razu lepiej. Przez dłuższą chwilę szliśmy w milczeniu. W końcu chłopak się zatrzymał. Jego oczy próbowały prześwietlić mnie na wylot.
- Dlaczego płakałaś? - podszedł do mnie chcąc być bliżej.
Za blisko.
Co mam mu powiedzieć? Umówmy się, prawdy i tak nie dostanie. Jestem zbyt wielkim tchórzem.
- Samo wyszło. - szepnęłam spuszczając wzrok.
Uniósł moją głowę, tak bym patrzyła mu w oczy.
- Liam mi wszystko powiedział.
I jak mam zaufać takiej papli?! Cofnęłam się kilka kroków. Wszystko? To znaczy, że moją reakcję na wieść o zaręczynach też?
- Pozwól mi się do siebie zbliżyć. - poprosił.
Zaprzeczyłam ruchem głowy.
- Nie chcesz tego. - kiedy chciał coś powiedzieć, dodałam - Ja też nie.
Nie wierzył. Jednak mi odpuścił. Zaczął mnie namawiać na imprezę. Kategorycznie się nie zgodziłam. Kiedy chciałam wracać do domu, Zayn wręcz uprowadził mnie. Wsadził do swojego auta i jechał, hm... gdzieś. Trudno mi to było określić, słońce już dawno zaszło. W końcu zatrzymał się pod swoim domem. Dzięki bogu. Nie będę musiała widzieć mojej kochanej siostrzyczki. Powoli wysiadłam. Między mną. a Mulatem panowała cisza. Chciałam ją jakoś przerwać, ale wszystko co chciałam powiedzieć, nagle wydało mi się bezsensowne. Chłopak przepuścił mnie w drzwiach. Ogarnęło mnie przyjemne ciepło. Ściągnęłam kurtkę i buty. Zayn pokierował mnie do salonu, ale i tak poszłam za nim do kuchni. Pomogłam mu zrobić herbatę.
- Zaczniesz się w końcu do mnie odzywać? - powiedzieliśmy na raz, patrząc na siebie.
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Malik lekko mnie do siebie przytulił. Nie opierałam się. Wręcz przeciwnie. Potrzebowałam go.
- Liam jest na mnie zły. - pożaliłam się.
- Traktuje cię jak młodszą siostrę, nie miej mu tego za złe. - Zayn podał mi gorący kubek z herbatą.
Przeszliśmy do salonu. Tak jak ostatnio po rozgrzewającym napoju zdecydowaliśmy się na film. Chciałam napisać do Liama, gdzie jestem. W końcu nie zależało mi na tym, żeby się martwił. Miałam sms. Szybko go otworzyłam, bo był od Payna.

Wiem gdzie jesteś. Jeśli nie będzie chciał cię odwieść do domu, zadzwoń. Kocham cię ;*

Czyli, że już się nie gniewał. Odpisałam mu, że również go kocham, po czym spojrzałam na Malika. Uważnie mi się przyglądał. Zmarszczyłam brwi. O co chodzi?
- No co? - spytałam w końcu,
- Nic. Po prostu wyszczerzyłaś się do telefonu, jakby ktoś wyznał ci miłość.
Wybuchnęłam śmiechem.
- Właśnie tak było.
Na jego twarzy malowało się zdziwienie. Podeszłam do niego i oparłam się o jego bok. Objął mnie ramieniem.
- Spokojnie. Po prostu Liam już się nie gniewa. Obiecał, że po mnie przyjedzie, jeśli nie będziesz chciał mnie odwieść.
- A chcesz, żebym cię odwiózł? - spojrzał mi w oczy.
- Nie. - odpowiedź padła bez zastanowienia.
Wyszczerzył zęby w uśmiechu. Usiedliśmy na kanapie i oglądaliśmy jakąś komedię. Mieliśmy popcorn i cole. Byłam przygotowana, na jakikolwiek atak, ze strony Malika. On jednak nie rozpętał wojny. Dopiero w połowie filmu, przyłożył mi poduszką w twarz. Nie pozostałam mu dłużna. W końcu nie wytrzymałam ze śmiechu, a on wykorzystał chwilę mojej nieuwagi. Znalazłam się pod nim. Był zdecydowanie za blisko. W dodatku złapał moje nadgarstki, tak abym nie mogła się ruszyć. Mam przechlapane. Spojrzał mi w oczy.
- Nie bij zbyt mocno za to co zrobię. - szepnął, po czym po prostu mnie pocałował.
To był jeden pocałunek, który zmienił wszystko. Tak bardzo chciałam znów poczuć jego usta, a kiedy to się stało, nie miałam zamiaru się odsuwać. W końcu puścił moje ręce, a ja objęłam jego kark. Jedną z dłoni wplotłam w jego włosy. On również nie chciał przestawać. Czułam to za każdym razem gdy muskał moje usta. W końcu nasze pocałunki stały się nieco śmielsze, bardziej namiętne. Nie zauważyłam nawet kiedy podniósł się i posadził mnie na swoich kolanach. Tak za tym tęskniłam... Tylko, że teraz Malik całuje dużo lepiej. W końcu wtedy oboje byliśmy dziećmi. Usłyszałam jego telefon. Chciałam się odsunąć, ale mi na to nie pozwolił mocniej obejmując mnie w tali. Jedna rzecz podziałała na mnie jak zimny prysznic. Mogła dzwonić do niego Ellie. Kiedy ta myśl wdarła się do mojej głowy, odsunęłam się od Zayna. Zaprotestował gniewnym pomrukiem, ale zsunęłam się z jego kolan. Nie powinnam była tego robić. Nie powinnam pozwolić, żeby mnie pocałował. Mulat odebrał swój telefon.
- Halo? - spojrzał na mnie - Nie mogę teraz... Wiem... Nie będzie mnie i koniec... Lee daj spokój. Cześć. - rozłączył się.
Cholera! Co ja wyprawiam. Złapałam telefon i napisałam do Liama, żeby po mnie przyjechał, lecz nie zdążyłam tego wysłać. Malik zabrał mi komórkę. Posłała mu gniewne spojrzenie.
- Dlaczego? - spytał tylko, uważnie mi się przyglądając.
- Bo masz dziewczynę, bo praktycznie się nie znamy (kłamstwo), bo tego nie chcę (kłamstwo), bo... - przerwał mi.
- Zostawię ją. Zostawię ją dla ciebie. - uśmiechnął się - Nie kłam. Wiem, że chcesz. Czułem.
Przysunął się. Wstałam i przeczesałam ręką włosy. To było dla mnie za wiele. Wiedziałam, że prędzej czy później go stracę. To jakiś paradoks. Poczułam ramiona, które oplotły mnie w talii. Położył swoją głowę na moim ramieniu. Nie zareagowałam. Pocałował mnie w szyję. Przeszedł mnie dreszcz. Poczułam jak jego wargi wyginają się w uśmiechu. Przyciągnął mnie mocniej do siebie.
- Daj sobie szansę. Daj nam szansę.  - poprosił cicho - Chociaż spróbuj.
Chciałam się odsunąć. Nie pozwolił mi. Był zbyt silny. Nie zdążyłam nic powiedzieć. Zaczął składać pocałunki na mojej szyi.
- Zgadzasz się? - spytał nie przerywając poprzedniej czynności.
Nie umiałam jasno myśleć. Rozpraszał mnie.
- Tak. - zaprzestał. Odwróciłam się do niego przodem - Ale bez żadnego pośpiechu. - uśmiechnął się szeroko.
- Wystarczy, że się zgodziłaś. - mruknął i delikatnie musnął moje wargi.
Nie wiem kiedy i jak, ale jakiś czas później usypiałam już w jego ramionach. Było mi ciepło i czułam się bezpiecznie, tak jak kiedyś. Schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi i  mocno się do niego przytuliłam. Czułam, że to mi się śni, że go stracę, lub co gorsza, że gdy się obudzę, on będzie znał całą prawdę. Jedyne co upewniło mnie w tym, że to realne był głos Malika.
- Śpij Agnes.
I to jedyne co było dobre.
Obudziłam się nadal wtulona w Zayna. Nie miałam najmniejszej ochoty wstawać, ale musiałam. Czas zacząć pracować. I to na poważnie. Kiedy chciałam wyplątać się z ramion Mulata, on mocniej mnie nimi oplótł. Czyli nie spał.
- Dokąd to? - mruknął, z poranną chrypką w głosie.
Jeny. Nie mów tak, proszę, bo wtedy nigdy nie opuszczę tego domu.
- Muszę się już zbierać. - odparłam.
Otworzył oczy i spojrzał wprost w moje. Uśmiechnął się po czym mnie pocałował. Już wiedziałam co kombinuje, ale nie odepchnęłam go. Za bardzo go pragnęłam. Tęskniłam za jego dotykiem. Za nim całym.
- Nie... możesz... zostać? - szepnął pomiędzy pocałunkami.
- Nie. - ucięłam krótko, na co tylko, mruknął niezadowolony.
Zaśmiałam się z jego naburmuszonej miny. Pocałowałam go w policzek, ale to nic nie dało. Złożyłam delikatny pocałunek na jego wargach.
- Spotkamy się później. - uśmiechnęłam się lekko.
- Wpadnę do ciebie. - obiecał i wstał ze mną.
Po powrocie do domu i śniadaniu, zaczęłam coś pisać. Szło mi dużo lepiej. W końcu to wszystko układało się w jakąś całość. Napisałam kilka wersów, ale potrzebowałam pomocy. Wiedziałam, że chłopcy przyjaźnią się z Ed'em Sheeranem więc właśnie do niego się zgłosiłam. W końcu chciałam go poznać. Był niezwykle pozytywnym człowiekiem. Nigdy nie przestawał się uśmiechać. Pomógł mi dokończyć piosenkę. Dokładnie, pisaliśmy ją prawie tydzień. Nie chciałam jej jeszcze pokazywać chłopakom. Tylko, że wtedy nie wiedziałam, że nie będę już miała ku temu okazji.







































~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Hej!
No cóż... zawaliłam. Rozdział miał pojawić się w święta i miał być dłuższy. Mam spory poślizg co? :D
Nie miałam na nic czasu, nawet na to, żeby tu wpaść. Nauka, nauka i nauka - jeśli chcę (a chcę) mieć dobre oceny na semestr.
Więc co u was?
PS: Przepraszam za tak krótki i badziewny rozdział. Nie sądzę, żeby mi się udał :/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytasz? Skomentuj! Ja nie gryzę nawet za malutką krytykę ;)

.
.
.
.
.
.
template by oreuis