poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Rozdział 2


Serce dudniło mi w piersi jak nigdy dotąd. Tata kazał mi zostać i jak najszybciej potrafił podpłynął do miejsca, w którym zniknęła Ellie. Nie wiedziałam, co robić. Bałam się, a mama krzyczała. Po chwili tata holował moją nieprzytomną siostrę. Natychmiast wsiedliśmy w auto i ruszyliśmy do szpitala. Mama siedziała z tyłu i miała głowę brunetki na kolanach. Po chwili byliśmy na miejscu. Tata zapewne złamał wszystkie możliwe przepisy, ale nie patrzysz na nic kiedy chodzi o życie bliskiej ci osoby. Kiedy zabrali Ellie, mama i tata kazali mi poczekać samej w poczekali. Nim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć obiegli. Bałam się. Nie potrafiłam usiedzieć w miejscu. Chodziłam w tę i z powrotem, a co jakiś czas płakałam. Mogłam ją jakoś powstrzymać, patrzeć na to co robi... Czułam się winna.
- Ness? - usłyszałam za plecami.
Gwałtownie się obróciłam. Przede mną stał Zayn. Był strasznie blady, a na twarzy miał wypisane zdziwienie. Nadal byłam w kostiumie. Nie wiedziałam, czemu tu jest co tu robi i o co chodzi, ale nie miałam zamiaru pytać. Nie pomyślałam o tym nawet. Moje myśli krążyły wokół Richelle.
- Co się stało? - podszedł do mnie i położył dłonie na moich ramionach.
Ten gest trochę mnie uspokoił. Mimo to nadal byłam roztrzęsiona. Usiadł na krześle i posadził mnie obok siebie.Wyglądał na zmęczonego.
- Ellie wypłynęła na środek jeziora i zniknęła nam z oczu. Przywieźliśmy ją i rodzice mnie tu zostawili. Nie wiem co się dzieje Zayn. Boję się. - przyznałam się cicho.
- Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. - mruknął, a po chwili byłam w jego ramionach.
Ciepłę objęcia, dały mi poczucie bezpieczeństwa. Zayn chciał mi pomóc. Byłam mu za to bardzo wdzięczna. Siedziałam z nim już bardzo długo i oboje milczeliśmy. Mijało nas wielu ludzi, lekarzy i pielęgniarek. Nikt nie zainteresował się dlaczego dwoje nastolatków siedzi samych na poczekalni. Minęła godzina, a ja nadal nie wiedziałam co z moją siostrą. Szybko starłam łzę z policzka. Poczułam, że ciemnowłosy obejmuje mnie ramieniem. Posłałam mu słaby uśmiech. Oparłam głowę na jego ramieniu. Czułam, że on jakimś cudem sprawi, że będzie dobrze. Nic nie mogło pójść nie tak, kiedy on był obok. Po chwili zatrzymał się przy nas jakiś lekarz.
- Zayn, czemu nie jesteś w łóżku? - spytał uważnie mu się przyglądając - Powinieneś tam spędzić co najmniej godzinę...
- Wiem. - odparł szybko chłopak - Ale nic mi nie jest panie doktorze. - posłał mu znaczące spojrzenie.
- Czy ty się nigdy nie zmienisz? - spytał, chodź za pewne nie oczekiwał odpowiedzi.
Zayn, tylko się uśmiechnął, a lekarz poszedł dalej. Po tej wymianie zdań, byłam pena tylko jednego: Zayn jest pacjentem. Nie wiedziałam tylko dlaczego. Kiedy miałam go o to spytać usłyszałam moje imię:
- Ness? - mama odetchnęła widząc mnie - Ness. - wstałam, a ona mnie mocno przytuliła.
- Wszystko w porządku? - spytałam.
Spojrzałam mi w oczy, trzymając moją twarz w dłoniach. Z jej oczu biła troska. Usłyszałam oddalające się kroki i byłam pewna, że to mój znajomy. Nie mogłam go zatrzymać w tym momencie.
- Tak. Ellie powinna się za chwilę obudzić. Przepraszam, że zostawiliśmy cię na tak długo samą. - pocałowała mnie w czoło i przytuliła - Tata odwiezie cię do domku. Richelle musi jeszcze zostać na obserwacji.
- Mogę ją zobaczyć? - spytałam niepewnie,
Mama złapała moją rękę i pociągnęła w kierunku sali młodszej siostry. Weszłam do jasnego pomieszczenia. Wzrok Ellie skierował się na nas. Była przerażona bardziej ode mnie. Po jej policzku zleciało kilka łez. Szybko je otarłam.
- Napędziłaś nam stracha. - mruknęłam z uśmiechem.
- Przepraszam... - rozpłakała się na dobre.
Nie byłam na nią zła. Było mi jej szkoda. Na prawdę musiała się wystraszyć. Przytuliłam ją, uważając na wszelką aparaturę. Porozmawiałam z nią chwilę sam na sam, a potem tata odwiózł mnie do domu. Otworzył drzwi. Widziałam, że czymś się denerwuje. Przeczesał włosy dłonią.
- Zostaniesz sama na noc? - spytał w końcu - Pojechałbym do mamy i Ellie.
Chciałam zaprzeczyć, bo przerażała mnie perspektywa zostania samej, ale w głowie zobaczyłam Ellie. To jak była przerażona, nie pozwoliło mi zaprzeczyć.
- Jasne. - uśmiechnęłam się słabo - Jedź do nich.
Tata pocałował mnie w czoło i wyszedł. Zrobiło się dziwnie pusto i cicho. Póki było jasno, poszłam do góry i zniosłam sobie koc i poduszkę. Przy okazji zawinęłam też jakąś książkę. Nie zapomniałam o filmie na płycie. Zrobiłam sobie jajecznicę na obiad. Nie chciałam kombinować. To była najprostsza opcja. Kiedy zmyłam po posiłku i kierowałam się w stronę salonu, usłyszałam pukanie do drzwi. Wystraszyła się. Jednak podeszłam najciszej jak potrafiłam.
- Ness, jesteś tam? To ja. - słysząc głos Zayna odetchnęłam.
Otworzyłam mu drzwi i wpuściłam go do środka. Przeszliśmy do salonu. Usiadłam na kanapie, a chłopak usadowił się obok. Przez chwilę panowała nieprzyjemna cisza, ale chłopak ją przerwał.
- Co z twoją siostrą? - spojrzał na mnie.
- W porządku. Jak wychodziłam, była przytomna. Muszą ją zostawić na obserwacji... - odparłam cicho, nie patrząc na niego.
- A ty? Jesteś sama?
- Mama została z Ellie, a tata... Też się martwił. Pojechał do szpitala. Powiedziałam, że zostanę sama.
Przez chwilę nad czymś myślał. Skuliłam się kącie mebla. Co za fatalny dzień.
- Jeśli chcesz zostanę z tobą. - odparł z lekkim uśmiechem.
- Dziękuję. - odwzajemniłam jego gest - Nie musisz.
- Chcę. - odparł bez zastanowienia.
Teraz to ja się zamyśliłam. Kiedy emocje opadły chciałam się czegoś o nim dowiedzieć. Co robił w szpitalu? I czy jest tu sam? Nie widziałam nikogo innego prócz niego.
- Zayn... - spojrzał na mnie - Mogę cię o coś spytać?
Widziałam, że się spiął. Rozważał wszystkie za i przeciw. W końcu się zdecydował. Jego odpowiedź, nie była do końca taka jaką chciałam usłyszeć.
- Ok. Pod warunkiem, że ja też będę mógł.
Spojrzał na mnie wyczekująco. Nie wiedziałam, o co chcę zapytać najpierw. Myślę, że on od początku wiedział, że wybiorę to pytanie. Z lekkim wahaniem w końcu się odezwałam:
- Co robiłeś w szpitalu?
Mina mu zrzedła, ale spodziewał się tego. Wziął głęboki oddech i spojrzał mi w oczy. Jego były smutne.
- Jestem pacjentem. Jestem chory. Nie wiem na co. Lekarze próbują mnie wyleczyć, ale na razie z marnym skutkiem...
Nie wiedziałam co mu na to odpowiedzieć. Pewnie miał dość pokrzepiających przemów. Przysunęłam się do niego i lekko go przytuliłam. Zdziwiłam go swoim zachowaniem. Pewnie spodziewał się, że zacznę uciekać. Nie miałam zamiaru. Był dla mnie miły, polubiłam go. Chciałam mu jakoś pomóc, tak jak on pomógł dzisiaj mi.
- Teraz twoja kolej. - zachęciłam do zmiany tematu.
Posłał mi lekki uśmiech. Nie chciałam drążyć smutnego dla niego wątku. Wolałam zmienić temat. Jeśli będzie chciał, sam powie mi więcej. Zastanowił się.
- Jaki jest twój ulubiony film?
Zaskoczył mnie. Zaśmiał się z mojej miny.
- Ej, to za trudne pytanie dla mnie. - odparłam, a on zaskoczony spojrzał mi w oczy - Lubię wiele filmów.
Ponownie zaniósł się śmiechem. Udawałam obrażoną. Odsunęłam się od niego. Spojrzał na mnie, jak na małe dziecko. Z ciepłem w oczach. Na jego wargach był lekki uśmiech, który polubiłam.
- Foch? - spytał.
- A żebyś wiedział. - odparłam, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
Poczułam jak jego usta delikatnie muskają mój policzek. Teraz to osłupiałam. Tym zupełnie mnie zaskoczył.
- Nie gniewaj się. - mruknął z uśmiecham, patrząc na lekki rumieniec, tworzący się na moich polikach.
- A twój ulubiony film? - usiadłam po turecku. przodem do niego.
- Najpierw ty.
- Kiedy ja naprawdę nie wiem. - zrobiłam smutną minę.
- To co oglądałaś ostatnio? - uśmiech nie schodził mu z ust.
Podobało mi się to.
- Em... Bibliotekarz.
- Lubisz?
- Bardzo.
Zaśmiał się. Można powiedzieć, że odpowiedziałam na jego pytanie. Kiedy mi je zadał nawet nie pomyślałam o tym filmie.
- Mój ulubiony film... Myślę, że aktualnie Bad Boys.
- Też lubię. - odparłam.
Uniósł brew.
- Oglądasz takie filmy?
- Nie wolno mi? - oburzyłam się.
- Tego nie powiedziałem. - zastanowił się nad kolejnym pytaniem - Kiedy się urodziłaś?
- 18 sierpnia 1992. - bez zastanowienia dodałam - A ty?
- 6 stycznia 1991*.
Dłuższą chwilę oboje milczeliśmy. W końcu wstałam i wzięłam płyty z filami.
- Może jakiś obejrzymy? - spytałam z lekkim uśmiechem.
- Jasne. - odwzajemnił mój gest.
Po długim sporze, negocjowaliśmy między dwoma filmami. Przebrnęliśmy przez wszystkie, które miałam z Willem Smithem i Johnym Deepem. W końcu zdecydowaliśmy, że najpierw obejrzymy Iluzjonistę, a następnie Incepcje. Kochałam te filmy. Na dworze robiło się już ciemno. W szafkach znalazłam dużą miskę i dwie paczki popcorny do mikrofali oraz dwie butelki coli. Czkaliśmy w kuchni, aż urządzenie się odezwie. Zamyśliłam się i kiedy usłyszałam pierwszy huk dochodzący z mikrofalówki podskoczyłam i wpadłam na Zayna. Złapał mnie i pomógł odzyskać równowagę, ale widziałam, że jest rozbawiony moim zachowaniem. W końcu przesypaliśmy wszystko do miski i przenieśliśmy się do pokoju. Siedzieliśmy obok siebie, po części okryci kocem. Na kolanach chłopaka spoczywała miska, a szklanki z napojem, postawiliśmy na stoliku, przed nami. Po jednym filmie zrobiłam się śpiąca. Otrzeźwiałam kiedy dostałam popcornem w twarz. Spojrzałam zła na chłopaka. Zaśmiał się. Ja również w niego rzuciłam. Między nami rozpętała się prawdziwa wojna na popcorn. W końcu przerwaliśmy, nie mogąc przestać się śmiać. Wyzbieraliśmy wszystkie białe kulki i wróciliśmy na nasze poprzednie miejsca. Oparłam głowę na ramieniu Zayna. Nie miał nic przeciwko, a ja nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.













































~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
*czas w opowiadaniu jest nieco przesunięty dlatego Zayn jest dwa lata starszy niż naprawdę ;) 
Hejka!
Czy taka długość rozdziałów wam odpowiada? Postanowiłam dodać jeszcze jeden zanim zacznie się szkoła - o nie!
Wracając do rozdziału:
Ellie jest cała i nic jej nie jest. Nie potrafię uśmiercać (jest taki czasownik? Blogger nie podkreślił :D) bohaterów na początku opowiadania. To było by smutne.
Co myślicie o tym czego dowiedziała się od Zayna, Ness?
To chyba tyle. Nie zanudzam.
Do następnego! ;)

3 komentarze:

  1. Cieszę się, że założyłaś nowego bloga, wreszcie będę mogła być na bieżąco, tylko nie dodawaj rozdziałów codziennie, bo znowu zostanę w tyle. ;)
    Ciekawy rozdział i naprawdę dobry pomysł na fabułę. Bardzo polubiłam Agnes i jej rodzinę, Zayn też jest niczego sobie :D. Jednak nie rozumiem jednego, skoro Cambellowie są Polakami, to dlaczego mają tak na nazwisko??? I jeszcze te zupełnie niepolskie imiona... :P
    Bez względu na przyczynę na pewno będę czytać dalej, bo zapowiada się naprawdę ciekawie.
    Pozdrawiam
    Yavanna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czepiasz się nazwiska, a to wcale nie tak że to przeoczyłam :-P ;-)

      Usuń
  2. Kocham to ! <3
    Jeju Zayn jest zawsze w odpowiednim miejscu i o odpowiednim czasie .
    Całe szczęście, że z Rachell już wszystko okej , bo lubię tą małą .
    Czekam nn :* <3

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Skomentuj! Ja nie gryzę nawet za malutką krytykę ;)

.
.
.
.
.
.
template by oreuis