piątek, 23 października 2015

Rozdział 11


Ruszyłam do studia, bo to tam miałam spotkać się z, jak się dowiedziałam, girlsbandem. Byłam tym zaskoczona. Spodziewałam się raczej boysbandu, ale zupełnie mnie to nie obchodzi. Ważna jest dla mnie praca i tyle. Odetchnęłam głęboko. Stresowałam się tym spotkaniem. Nie wiedziałam do końca co mam robić. Powoli weszłam do studia. Nie wiem dokąd miałam iść. Weszłam tam skąd dochodziły do mnie rozmowy. Zamurowało mnie, kiedy zobaczyłam, że jedną z nich jest Richelle. Nic nie powiedziałam, a raczej przywitałam się, nakładając uśmiech na twarz. Jak bardzo ona się zmieniła... Nie rozumiałam tego wydarzenia. Miałam tylko cichą nadzieję, że ona mnie nie poznała. Usiadłam na przeciwko Jade.
- Twój tekst bardzo nas zainteresował. - przyznała Jesy.
- To jest coś w naszym stylu. Powiedzmy. - dodała Leigh-Anne.
Zaśmiały się. 
- Pisałam to na szybko. - przyznałam.
- Masz ze sobą jakieś teksty? - spytała Ellie z uśmiechem.
Nie poznała mnie. Co za ulga. Moje serce mimo to biło nienaturalnym rytmem i boleśnie obijało się o żebra. Byłam przerażona.
- Jasne. - wyciągnęłam z torby kilka kartek i podałam jej.
Przejrzały je, nucąc coś pod nosem. Poprosiły mnie o zaprezentowanie. Nie miałam z tym oporów. Robiłam to jak zawsze. No, może teraz miałam tylko lekką tremę. 
- Chyba musisz nam podać swoje imię i nazwisko. - powiedziała Jade, a ja nie zrozumiałam.
- Musimy cię wpisać, jako naszą tekściarkę. - dodała z uśmiechem Leigh-Anne.
Z ogromnym uśmiechem podałam im moje dane. Widziałam zmianę, na twarzy Ellie. Wiedziałam, że coś powie. Jak zawsze.
- Nie wpisuj jej Jade. - powiedziała.
- Czemu Lee? - odparła.
Więc teraz takie ma przezwisko? Spojrzałam na nią spięta.
- Bo to moja siostra. - odparła.
Zamknęłam na chwile oczy, po czym je otworzyłam. Patrzyła wprost na mnie, a w pomieszczeniu panowała idealna cisza.
- Skąd się tu wzięłaś Ellie? - spytałam w końcu, przełamując strach.
- Ja?! To ty mi powiedz, co tu robisz?! - wydarła się.
- To nie ma sensu. - mruknęłam pod nosem - Dzięki za propozycję dziewczyny. Na razie. - wzięłam moją torbę i wyszłam.
Miałam ochotę krzyczeć. Nie wiedziałam co robić, co o tym myśleć. Poszłam pod studio taneczne i napisałam do Matta, żeby tam przyjechał. Chyba musiałam się wygadać. Chodziłam w tę i z powrotem. Nie potrafiłam się uspokoić. Ona... Skąd? Dlaczego tu jest? Powinna być w  Polsce z rodzicami, a nie w Londynie. Tym bardziej, że jest jedną z nich. Jest piosenkarką, o światowej sławie. Nie brzmi to dobrze. Przynajmniej nie dla mnie. Ona ma dopiero 18 lat. Rodzice się na to zgodzili? Pewnie są z niej dumni. Nie to co ze mnie. Poczułam lekkie szarpnięcie i dopiero dostrzegłam obecność Matta. Mocno się do niego przytuliłam. Odwzajemnił mój uścisk.
- Co się stało? - spytał głaszcząc mnie po głowie.
- Spotkałam moją lepszą kopię. - odparłam cicho.
Spojrzał mi z niezrozumieniem w oczy. Wiedziałam, że chce mi pomóc. Byłam taka wściekłą, że nie wytrzymałam.
- Moją pieprzoną, lepszą kopię! Moją młodszą siostrę! - krzyknęłam w końcu.
Blondyn nic nie powiedział tylko mocno mnie przytulił. Mocno odwzajemniłam jego gest. Pocałował mnie w policzek i nadal trzymał w ramionach.
- Przepraszam. - szepnęłam.
- W porządku. - pozwolił mi się odsunąć kilka centymetrów - Rozumiem, że macie nie najlepsze relacje?
- Jeśli tym chcesz nazwać to, że odbiła mi chłopaka, jak również to, że przez nią musiałam wyjechać to tak.
Zaśmiał się. Naprawdę? W takiej chwili? Matt, kretynie! Potrzebuje wsparcia!
- Dzięki... - mruknęłam, a moje oczy zaszkliły się.
Złapałam moje ręce, ale ja na niego nie patrzyłam.
- Chyba muszę iść jej podziękować. - powiedział. Spojrzałam na niego jak na debila. Znów wyszczerzył zęby w uśmiechu - Gdyby nie ona, nie poznałbym ciebie.
Nim cokolwiek mu odpowiedziałam, musnął moje wargi swoimi. Byłam nieco zaszokowana. Nawet nie drgnęłam. I w tamtej chwili mnie pocałował. Nie umiałam go odepchnąć. Pomimo iż był takim palantem.
- Kretyn. - warknęłam, kiedy się odsunął.
Ponownie się zaśmiał i objął mnie ramieniem. Cmoknął mnie w czoło.
- Gorąca czekolada?
Odetchnęłam.
- Z chęcią. - odpowiedziałam i wsiadłam do jego mustanga.
Matt odwiózł mnie i wrócił do swoich zajęć. W domu, nie powiedziałam nikomu, co się wydarzyło. Nie chciałam. Liam obwieścił wszystkim, że jego koledzy przyjdą. Postanowiłam zaprosić na wieczór Matta. Nie chciałam zawracać głowy kuzynowi. Przygotowałam popcorn. Chciałam obejrzeć razem jakiś film. Dziewczyny poszły do koleżanek, więc Liam pewnie chce zrobić małą imprezę, bo ciocia z wujkiem też wyszli.
- Przyłączysz się do nas? - spytał Liam siadając na blacie i wyjadając mi popcorn.
- Nie. - zadzwonił dzwonek do drzwi - To do mnie. - uśmiechnęłam się do niego i poszłam otworzyć - Hej - przywitałam się z Mattem całusem w policzek.
- Nie na to liczyłem. - szepnął mi do ucha, całując miejsce nieopodal niego.
Zaśmiałam się cicho. Złapałam jego rękę i zaprowadziłam go do kuchni. Kiedy tylko Liam nas zobaczył, wypluł to co miał w ustach do zlewu.
- Nie sprzątam tego, Payno. - uprzedziłam śmiejąc się - Matt, to mój dziwny kuzyn Liam. Liam, to mój przyjaciel Matt. - przedstawiłam ich sobie.
Podali sobie dłonie, ale ten uścisk trwał dłużej niż zwyczajny.
- Skrzywdź ją, a pożałujesz. - powiedział Liam.
Uniosłam brwi do góry. No, no. Tego się nie spodziewałam z jego strony.
- Nie masz się o co martwić. - odparł Matt, równie poważnie co mój kuzyn.
- Faceci... - mruknęłam zniecierpliwiona, na co oni się zaśmiali.
Zabrałam popcorn i Matta na górę. Rozsiadłam się wygodnie na moim łóżku z laptopem na kolanach. Matt leżał obok i jedząc popcorn, wpatrywał się w ekran. Nagle wyświetliła mi się wiadomość od Kamila:
Tak bardzo cię kocham. Dlaczego tak bardzo mnie ignorujesz, Słodka?
Opanowałam śmiech i spojrzałam na Matta.
- Kto to? - zmarszczył brwi.
- Mój.. no.. - udawałam skruchę.
- Twój co? - spytał, siadając.
- No mój... Narzeczony... - szepnęłam.
- Co?!- wydarł się, a ja nie mogłam opanować śmiechu.
Jego mina była bezcenna. Spadłam z łóżka, nie mogąc przestać się śmiać. Po chwili poczułam, jak Matt siada na mnie okrakiem i unieruchamia mnie. Nadal miałam na ustach ogromny uśmiech.
- Jak mogłeś w to uwierzyć? - znów cicho zaśmiałam się pytając.
- No nie wiem. - mruknął - Ale mnie to nie śmieszy. - odparł.
- A mnie owszem.
- Oczekuję przeprosin.
Prychnęłam. Byłam uparta.
- Powodzenia.
- Nie? - nie złamałam się - To sam sobie poradzę.
Pocałował mnie. Wiedział, że teraz już mnie ma. Po chwili siedziałam na jego kolanach i obejmowałam jego szyję. Czułam jak, z każdym kolejnym co raz bardziej delikatnym pocałunkiem, uśmiecha się.
- Obejrzymy ten film? - spytałam.
- Musimy...? - odparł, nie przerywając poprzedniej czynności.
- Tak. - wyswobodziłam się z jego ramion i z uśmiechem usiadłam na moim poprzednim miejscu.
Po chwili Matt, leżał obok i obejmował mnie ramieniem. Szukaliśmy jakiejś komedii. Jako, że ja byłam wiecznym dzieckiem, mieliśmy oglądać minionki. Kochałam te małe żółte "tik taki". Nie obyło się bez wojny na popcorn. To jednak coś mi przypomniało. Usiadłam na łóżku, a uśmiech zniknął z mojej twarzy. Matt to zauważył i natychmiast zorientował się o co chodzi. Pocałował mnie w policzek, po czym... chciał załaskotać na śmierć. Śmiałam się tak głośno, że Liam wpadł do mojego pokoju. Był zdziwiony, widząc jak Matt mnie łaskocze i przyłączył się na chwile. Przez tych debili się popłakałam i rozmazałam makijaż. Otarłam oczy. Liam wrócił do swoich gości. Matt skradł mi całusa.
- Będę się zbierał. Już późno. - odparł.
Przytuliłam się do niego. Wiele dla mnie znaczyło to, że tu był.
- Nie możesz zostać? - zrobiłam smutną minkę.
Znów skradł mi buziaka.
- Następnym razem. - obiecał, po czym podniósł się.
Odprowadziłam go do drzwi i pożegnała się. Wróciłam do góry. Wzięłam moją piżamę i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Szybko umyłam ciało i włosy, po czym osuszyłam się miękkim ręcznikiem i założyłam piżamę składającą się z szortów i koszulki na ramiączkach. Wróciłam do siebie i złapałam gitarę w dłoń. Usiadłam na łóżku i cicho zaczęłam grać. Znów płakałam, można powiedzieć, bez sensu. Wtedy uświadomiłam sobie, że Matt mi nie pomoże, ale nie chciałam w to wierzyć. Czy wykazałam się egoizmem?
Obudziłam się. Coś mi nie pasowało. Dotarło to do mnie dopiero wtedy gdy poczułam rękę obejmującą mnie w talii. Natychmiast podniosłam się z łóżka, zakrywając się kocem, mimo iż byłam w piżamie. Na moim łóżku leżał blondyn. Wypuściłam głośno powietrze. Tak bardzo się wystraszyłam. Kretyni pewnie się spili i film im się urwał. Zwaliłam Irlandczyka z łóżka.
- Co jest?! Co się dzieje?! Bombardują nas?! - zaczął krzyczeć po czym złapał się za głowę.
- Uuu... Czyżby kacuś złapał Niallusia? - spytałam, wymawiając każde słowo głośno i wyraźnie.
- Kobieto, zamilknij, bo inaczej będę musiał cię uciszyć. - mruknął, przymykając powieki.
- Uważaj sobie. - mruknęłam.
- Zapamiętam, że potrafisz być okropna. - mruknął.
Zaśmiałam i się i zeszłam na dół. W kuchni był Liam i Louis. Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej sok, a następnie wlałam sobie trochę do szklanki.
- Ał! - syknął Lou - Za co?
- To moja kuzynka. - warknął Liam, a ja zaśmiałam się pod nosem.
Spojrzałam do zlewu.
- Payno, śmierdzi tu! - jęknęłam - Miałeś posprzątać!
- Zrobisz to? - wysilił się na słodką minkę - Ja mam kaca.
- Trzeba było pić więcej! - krzyknęłam, na co on i Lou wręcz się skurczyli, zaciskając powieki - Sorrki Lou. Możesz mu oddać.
Louis nie zwlekał z tym i przywalił Liamowi, co skończyło się ich "bójką". Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Idioci.
- Liam. - spojrzał na mnie - Powinieneś w takim razie przywalić jeszcze blondynowi. Znalazłam go w moim pokoju i w moim łóżku. Mówiąc łagodnie, dostał nauczkę
- Myślisz, że kto go tam wpuścił? - wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Hej! To nie sprawiedliwe! - wydarł się Lou na co obaj opadli na narożnik.
Westchnęłam i wywróciłam oczami. Takie skutki picia. Poszłam do swojego pokoju i wzięłam czyste ciuchy. Przebrałam się w łazience, ponieważ koło mojego łóżka, nadal zdychał blondyn. Zadzwonił mój telefon. Nie znałam tego numeru. Odebrałam schodząc na dół.
- Halo?
- Ness? Tu Jade. Stwierdziłyśmy, że bardzo chcemy, żebyś z nami pracowała. Jest na to jakaś szansa?
- Nie uważasz, że to bez sensu? Ona mnie nienawidzi.
- Powiedziała, że się ogarnie. - dodała Jesy - Prawda?
- Tak. - mruknęła Ellie.
Coś nie wierzę. Ciekawe dlaczego?
- Uważam, że to nie najlepszy pomysł. - odparłam, a przede mną pojawił się Liam.
- Proszę. - dodała Leigh-Anne - Twoje teksty są świetne.
- Odezwę się. - rozłączyłam się, nie czekając na odpowiedź.
Przeszłam obok kuzyna. Wiedziałam, że będzie chciał o tym pogadać, a ja nie miałam na to najmniejszej ochoty. Usiadłam w salonie na kanapie i włączyłam kanał muzyczny w telewizji. Musiałam jakoś uciec od tej rozmowy? Tylko jak...? Już wiem! Wyszłam na taras i usiadłam na schodku. Wyjęłam papierosa i zapaliłam. Oby nie cierpiał fajek.
- Zgaś to! Śmierdzi! - mruknął, odganiając dym ręką. Mimo to usiadł obok - Z kim rozmawiałaś?
- Być może z przyszłym pracodawcą. - wypuściłam biały dym z ust.
- Szukasz pracy? - zdziwił się i spojrzał na mnie uważnie.
- Od początku. Nie mogę cały czas siedzieć wam na głowie.
Zamyślił się przez chwilę. Wpatrywałam się, w prawie łyse już drzewa. Ciekawe czy spadnie tu śnieg w tym roku. Pewnie święta spędzę z wujostwem. Do domu nie wrócę, tak jak przez ostatnie lata.
- I jaka to praca?
- Co ty taki ciekawski? - odparowałam od razu i zgasiłam papierosa.
Spojrzałam mu w oczy.
- Tak po prostu.
Zastanowiłam się chwilę. Nie byłam pewna czy chcę mu powiedzieć, ale z drugiej strony, dlaczego nie?
- Miałabym pisać teksty. - odparłam.
- Jakie teksty? - zmarszczył brwi.
- Piosenki, mózgu. - odparłam rozbawiona.
Oparłam się o schodek za mną. Liam przez chwile nad czymś intensywnie myślał. Co on taki zamyślony dzisiaj? Chyba jeszcze trzymają go procenty.
- Masz jakieś, żeby mi pokazać?
- Nie. - wstałam - Ostatnio zostawiłam gdzieś zeszyt i ktoś mi go rąbnął. - zadzwonił mój telefon - Przepraszam...

* * *

- A to? - podałam Jade, kolejny napisany dla nich tekst.
- Zbyt banalny. - mruknęła Ellie nawet na to nie patrząc - Musimy być oryginalne.
Byłam już u granic wytrzymałości. Jej się ciągle coś nie podobało i widziałam, że nie tylko mnie to irytuje. Dziewczyny najwidoczniej obiecały jej współprace, bo nie zaprzeczyły, ani jednemu jej słowu.
- Więc powiedz mi jaki tekst byś chciała. - odparłam.
- Ty masz się na tym znać, nie ja. - mruknęła i wstała - W sumie... To możesz mi przynieś kawę.
Uniosłam brwi. Chyba ją piorun trzasnął. W sumie, miała taką fryzurę, że nie mijało się to z prawdą.
- Mam dość dziewczyny. - wytrzymałam tak cały tydzień. Powinnam zostać świętą - Zrywam umowę, nie pracuję już dla was.
- Nikt nie będzie tęsknił! - krzyknęła Ellie, kiedy wychodziłam.
Prychnęłam. Ja za nią też nie. Zadufana w sobie smarkula. 
- Lee! Przez ciebie straciłyśmy świetne teksty! - usłyszałam krzyk Jade.
- Ona wróci. - mruknęła Richelle - Zawsze wraca.
Żebyś się nie zdziwiła kochana. Na dworze było strasznie zimno. Miałam za cienką kurtkę. Powinnam już nosić zimową, ale najpierw musiałabym udać się po nią do sklepu, a na to byłam zbyt leniwa. Objęłam się ramionami. Poczułam ulgę zrywając tę umowę. Nie byłam z nimi związana, a w szczególności z Ellie.
- Myślałem, że już stamtąd nie wyjdziesz. - mruknął Matti pocałował mnie.
Uśmiechnęłam się lekko. Objął mnie ramionami, przyciągając do siebie.
- Skąd wiedziałeś, że tu będę? - odparłam.
- Obiecaj najpierw, że nie będziesz się gniewać. - mruknął mi do ucha.
Westchnęłam. Był słodki.
- Postaram się. - mruknęłam.
- Pojechałem za tobą rano.
- I siedziałeś tu tyle czasu, czubku? - zaśmiałam się.
Zrobił smutną i obrażoną minę. Pocałowałam jego zimny policzek. Pokręcił głową na nie, a ja zrozumiałam, że chciał czegoś więcej. Objęłam jego kark i spojrzałam w jego błękitne oczy.
- Jesteś nienormalny. - mruknęłam cicho, wręcz w jego usta - Więc ostatecznie możesz dostać całusa.
- Sam sobie wezmę jak mi nie dasz. - odparł.
Nie musiał jednak długo czekać na reakcję z mojej strony. Pocałowałam go, a on tylko przyciągnął mnie mocniej do siebie. Za każdym razem kiedy okazywałam mu uczucia, czułam wyrzuty sumienia. Nie powinno tak być. lecz nie byłam do końca pewna, czy w ogóle coś do niego czuję. Wiem, że nie byłam wobec niego fair. Odsunęłam się od niego. Spojrzał mi w oczy. Wiedział, co chcę powiedzieć. Nie dał mi dojść do słowa.
- Daj spokój. Przecież wiem. - musnął ustami moje czoło - Dajmy sobie trochę czasu, ok?
- Matt, ja,,, - przerwał mi.
- Ok?
Spojrzałam w jego śliczne oczy.
- Ok.
Pojechaliśmy do mnie. Poprosiłam Matta by zostałna obiedzie. Ciocia i wujek mieli go poznać. Liam, już zdążył więc między nimi nie było napiętej atmosfery. Zjedliśmy razem ciesząc się rodzinną miłością. Przynajmniej, ja się cieszyłam. Mój telefon zadzwonił. Wyświetliło mi się zdjęcie Nialla. Skąd ja je miałam? Nie ważne. Przeprosiłam wszystkich, wyszłam z pomieszczenia i odebrałam.
- Hej, Agnes, - przywitał się wesoło - Dzisiaj wieczorem jest mecz Polska-Irlandia. Liam powiedział, że lubisz nogę. Mogę wpaść i obejrzymy razem?
- Jasne. Tylko przynieś coś mocniejszego na wieczór.
- Rozkręcasz się mała. - zaśmiałam, się na jego słowa.
- No jasne. - mruknęłam - Do zobaczenia wieczorem,
- Pa, pa. - odparł wesoło i się rozłączył.
Z uśmiechem. chciałam wrócić na posiłek, lecz gdy tylko się odwróciłam, zderzyłam się z Mattem. Objął mnie i przyciągnął do siebie z uśmiechem.
- Szkoda, że masz zajęty wieczór. Chciałem cię gdzieś zabrać. - mruknął mi do ucha, mocno mnie przytulając.
- Trzeba było mi powiedzieć wcześniej. - odparłam smutno.
Miałam wyrzuty sumienia. Bo w końcu Matt powinien być dla mnie ważniejszy niż mecz, prawda?
- Spokojnie. Nadrobimy jutro. - mruknął z uśmiechem i cmoknął mnie w usta - Muszę się już zbierać. Może też uda mi się obejrzeć. - puścił mi oczko i wyszedł.
Weszłam do kuchni, a wszystkie spojrzenia skierowały się na mnie. Usiadłam na swoim miejscu. Pierwsza odezwała się Esmee:
- Ale ty masz przystojnego faceta. - rozmarzyła się.
- No... - dodała Olivia.
Zaśmiałam się z ich wypowiedzi i min ich rodziców. Ciocia z wujkiem po chwili spojrzeli na mnie.
- Więc kto to? - spytał wujek.
- Przyjaciel. - odparłam.
- Boże, tato to jej chłopak. - odparł zażenowany Liam - Wychodzicie wieczorem prawda?
- Tak. - odparła Elza.
- My też. - dołączyły dziewczyny.
- Więc chatę mamy wolną. - szepnął do mnie kuzyn.
Uśmiechnęłam się. Zapowiadał się świetny wieczór.












































~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Hej!
Witam, z kolejnym rozdziałem ;)
Co u was?
Ja nie mam spokoju z nauką :(
No cóż, jako, że weekend, postaram się napisać jeszcze jeden rozdział ;)
Kocham tam tą panią od komentarza pod ostatnim rozdziałem :*
Dedykacja dla niej!
Do następnego ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytasz? Skomentuj! Ja nie gryzę nawet za malutką krytykę ;)

.
.
.
.
.
.
template by oreuis