- Najpierw my pogadamy. - w drzwiach zobaczyłam Matta.
Cholera. Nie wyglądałam najlepiej, a wiedziałam, że przez to co powiedziałam, będzie miał wyrzuty sumienia. Liam bez oporów opuścił salon, a ja miałam ochotę go zabić. Nie chciałam sama zostawać tam z Mattem. Blondyn usiadł obok mnie. Odsunęłam się od niego.
- Co jest? - spytał w końcu, przerywając głuchą ciszę.
- Nic. Po prostu wiedziałam, że to się tak skończy, rozumiesz? - spojrzałam mu w oczy - Wiedziałam, że w końcu zrobię ci krzywdę, nie karz mi... - przerwał mi pocałunkiem.
Cholera jak ja cię nienawidzę! Jego usta zawsze do mnie przemawiały. Nie umiałam go odepchnąć gdy był tak blisko. Nawet nie wiem kiedy znalazłam się w jego ciepłych ramionach, na jego kolanach. Kiedy delikatnie odsunął swoją twarz od mojej, nie pozwolił mi uciec i ciaśniej okrył mnie kocem.
- Więc powiedz mi wszystko na spokojnie. - mruknął.
- Nie mogę. - odparłam, a moje oczy spojrzały na jego usta - Jesteś zbyt blisko.
Zaśmiał się. Pocałował mnie w czoło i mocno przytulił. Wtuliłam się w jego ciepły tors. Dobrze było mieć go obok. Może nie jestem taką egoistką? Może jednak coś do niego czuję? Potrzebuję go? Nie chcę go wykorzystać...
- Przepraszam. - szepnęłam.
Naprawdę żałowałam tego co się wydarzyło.
- To ja przepraszam. - mruknął mi do ucha, a mnie przeszedł przyjemny dreszcz - Nie powinienem tego pisać, ale uwierz, że nie było mi łatwo myśleć, że tylu facetów zobaczy cię tak ubraną.
- Uprzedzam na przyszłość, że nie potrafię się podporządkowywać. - odparłam.
- Więc ubiorę cię następnym razem w suknie do kostek. I tak będziesz piękna.
Zaśmiałam się, a na moich polikach pojawiły się rumieńce. Wtuliłam się w niego jeszcze mocniej o ile to możliwe i wsłuchałam w spokojne bicie jego serca.
- Pomogę ci o nim zapomnieć. - szepnął.
Westchnęłam.
- To nie takie proste... - nie skończyłam.
- Liam? - do pokoju wszedł Malik.
Moje mięśnie spięły się. Niemal jakbym szykowała się do ataku, bądź na przyjęcie ciosu. Matt od razu to wyczuł i mocniej oplótł mnie ramionami. Jego wzrok padł na nas, a moje ciało pokryła gęsia skórka. Jak to możliwe, że po tylu latach, on tak na mnie działa? Cholera!
- Poszedł do kuchni. - odparłam cicho.
- Dzięki - puścił mi oczko i z uśmiechem wyszedł.
Czy on mnie podrywał? Jeśli tak, jest dupkiem. Co z tego, że go kocham i jest przystojny! Chodzi z moją siostrą i podrywa mnie! Coś tu nie gra.
- To on? - spytał Matt z poważną miną. Nie chciałam odpowiadać - Nie bój się. - musnął nosem mój policzek - To on? - powtórzył spokojnie.
Tylko się w niego wtuliłam. Wiedziałam, że odebrał to za odpowiedź twierdzącą. Pocałował mnie we włosy. Chciałam, żeby wszystko było dobrze. W tamtym momencie, nie przeszkadzały mi nawet kłamstwa. Czułam, że moje serce krwawi. Tak... po prostu.
Już niedługo miały być święta. Matt musiał wyjechać do Francji. Pożegnaliśmy się kilka dni temu. Nie miałam mu tego za złe w żaden sposób. Każdy chciał spędzić te święta z najbliższymi. Tylko nie ja. Wróciłam do domu, z zimowego spaceru. Wracałam z galerii, z małymi podarunkami dla mojej "rodziny". Ściągnęłam kurtkę i buty. Odkładając wierzchnią część ubrania dostrzegłam mały prostokątny przedmiot na szafce. To był mój zeszyt. Mój zeszyt z tekstami! Jak on się tu znalazł? Myślałam, że przepadł na zawsze. Mój humor od razu się poprawił, a na ustach pojawił się uśmiech. Weszłam do kuchni.
- Liam, skąd masz mój zeszyt? - spytałam i podniosłam wzrok.
Zmieszałam się nieco widząc kuzyna z Malikiem. Do cholery zniknij z mojego życia! To boli! Lekko uśmiechnęłam się, nie chcąc, żeby czegokolwiek się dowiedzieli. Przytuliłam Payna.
- To nie moja zasługa. Tylko jego. - Li wskazał na Malika.
Jego na pewno przytulać nie będę! Ciekawe czy jego ramiona nadal są takie bezpieczne? Przestań! Dasz sobie radę, przebrniesz przez to.
- Dzięki. - mruknęłam.
- I żadnego przytulania? - spytał udając zawiedzionego.
- Jak widać... - mruknęłam.
- Co ty taka jesteś? - Liam zmarszczył brwi.
- Mam pięćdziesiąt twarzy. - odparłam, a oni wybuchnęli śmiechem - Jeśli chodzi o zachowanie, bądź o to co myślę. - mruknęłam.
- A już chciałem cię porwać. - mruknął Mulat.
Na moich polikach pojawiły się rumieńce. Odwróciłam się do nich tyłem i nalałam sobie soku pomarańczowego do szklanki.
- Myślałam, że masz już dziewczynę. Poza tym mój CHŁOPAK dopiero co wyjechał. - musiałam to podkreślić.
- Agnes, stało się coś? - spytał Liam, uważnie lustrując mnie wzrokiem - Normalnie się tak nie zachowuje. - szturchnął Zayna, który znieruchomiał na dźwięk mojego imienia.
Czyżby też mnie pamiętał? Tą która złamała jego ufne serce? Tą która o porzuciła bez wyjaśnienia? Szczerze w to wątpiłam.
- Nie. - szepnęłam - Idę do siebie.
Szybko wróciłam na korytarz, zabrałam zeszyt i pobiegłam wręcz do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i przekartkowałam moją do niedawna zgubę. Uśmiechnęłam się widząc moje koślawe litery i skreślenia, a także chwyty. W niektórych miejscach tusz się rozmazał. Podejrzewam, że to sprawka deszczu. Przerzuciłam na ostatnią stronę i odnalazłam tekst mojej jednej z ulubionych piosenek. Wzięłam gitarę i po cichu grałam kolejne dźwięki. Tekst tylko nuciłam pod nosem. Zbyt wiele osób było w domu, bym mogła cokolwiek zaśpiewać. Nie muszą wiedzieć, że w ogóle umiem śpiewać, chodź nie nazwałabym tego tak. Usłyszałam wołanie Liama. Zostawiłam moją kochaną gitarę i zeszłam na dół. Nadal siedział z tym kretynem. Weszłam do kuchni i oparłam się o blat, patrząc na nich wyczekująco.
- Czytaliśmy twoje teksty. - powiedział, a we mnie się zagotowało.
Przecież większość z nich (jak nie wszystkie) były o MALIKU. Za co mnie to spotkało? Przecież nic nikomu nie zrobiłam. Jeśli on wie... Jeśli to wszystko się wyda, dowie się ktoś jeszcze, moja siostra... Wyjadę, ucieknę i nie wrócę.
- Chcemy, żebyś pisała dla nas. - dodał Zayn.
Co ty pieprzysz? Nie dotarło do mnie to co powiedział. Moment, że jak? Ja mam dla nich pisać, bo poczytali moje teksty i od tak mam pisać sobie pioseneczki dla sławnego One Direction? Chyba w nich piorun strzelił. Kretyni pojebani. Przecież ja nie potrafię... No dobra, potrafię, ale nie chcę. Nie mogę. Dlatego, że ON, a poza nim MOJA SIOSTRA. Cholera! Jak zawsze ona musi psuć mi życie!
- Nie. - odparłam twardo.
Na ich twarzach widziałam zdziwienie. No tak, jak ktokolwiek, mógł im odmówić. Do tej pory to się pewnie nie zdarzało, bądź było nie częstym incydentem.
- Dobrze zapłacimy jeśli o to chodzi. - powiedział Liam.
Znów zabolały mnie jego słowa. Znów we mnie zwątpił. Nie robiłam tego, żeby ich naciągnąć na kasę. Nie chciałam tej roboty z innych względów! W moich oczach pojawiły się łzy. Tyle dla ciebie znaczę Payno? Więc zniknę. Szybko przeszłam na korytarz i założyłam buty.
- Agnes poczekaj! - krzyknął mój kuzyn.
Nie zdążyłam złapać kurtki, by sama nie zostać schwytaną. Wybiegłam z domu, a po moich polikach już leciały łzy. Owiał mnie mroźny wiatr. Nie przejmowałam się tym, ani tym, że moje łzy prawie na mojej twarzy zamieniają się w lód. Nie było śniegu, za to padał deszcz. Biegłam w ulewie, tam gdzie poniosą mnie nogi. Nie miałam przy sobie telefonu. Zostawiłam go w domu. Czułam się lepiej, widząc jaka jest pogoda. Zgadza się ze mną. To fatalny dzień, na cokolwiek. Stanęłam dopiero kiedy znalazłam się w miejscu, którego nie znałam. Nie wiedziałam co robić. Usiadłam pod jakimś drzewem. Powietrze które uleciało z moich ust, stało się białym dymkiem. Bujając się lekko w przód i w tył zaczęłam cicho śpiewać:
Powiedz coś, zdaję się na ciebie
Będę tą jedyną, jeśli i ty mnie pragniesz
Poszłabym za tobą wszędzie...
Powiedz coś, zdaję się na ciebie.
Jesteś żałosna. Uciekasz, boli cię wszystko. Jesteś strasznie miękka. Nie jesteś tą samą Agnes. Nic już nigdy nie będzie takie samo. Dobrze o tym wiedziałam. Otarłam policzek. Chciałam wrócić, ale czy miało to jakikolwiek sens? Chciałam zniknąć. Czułam, że tam nie pasuję. Najlepszym wyjściem było zapaść się pod ziemię. Tylko... jak? Siedziałam i myślałam. Cała przemarzłam. Nie zdziwiłabym się ostrym zapaleniem płuc, lub czymkolwiek podobnym. Oparłam głowę o pień. Umrę. Powoli podniosłam się i objęłam ramionami. Chciałam odnaleźć drogę do domu i uciec. Tak po prostu. Nie miałam innego wyjście. Liam we mnie nie wierzył, a tu gdzie się nie obróciłam był Malik. Cholera. Jego to mi naprawdę brakowało. Odwróciłam się z zamiarem ruszenia w drogę. Wpadłam na kogoś. Poczułam coś ciepłego na ramionach. Spojrzałam w górę. Zayn. Zrzuciłam kurtkę z ramion i oddałam chłopakowi. Jednak ponownie mnie w nią ubrał i mocno złapał moje nadgarstki. O co mu chodzi? Lecz nim cokolwiek zdążyłam powiedzieć, spojrzał mi w oczy i po prostu zaczął śpiewać.
You and I.
We're like fireworks and symphonies exploding in the sky.
Od razu poznałam tę piosenkę. Była moją ulubioną (jedną z wielu). Czułam, że pasuje do mojej sytuacji całkowicie. Bo w końcu coś między nami było. Lecz skąd on ją znał? I dlaczego śpiewał ją mi? Przecież to moja siostra jest jego dziewczyną.
With you, I'm alive
Like all the missing pieces of my heart, they finally collide.
Moje serce przyspieszyło. Zrobiło mi się wręcz gorąco. Nie wierzyłam w to co widzę. Nie wierzyłam, że to robi. Nie mógł robić tego szczerze. Na jego miejscu, nie zrobiłabym tak. Przecież go zostawiłam, porzuciłam. Nie powinien mi tego śpiewać, nawet cokolwiek do mnie mówić. Czemu jest taki?
So stop time right here in the moonlight
Cause I don't ever wanna close my eyes.
Uśmiechnął się do mnie lekko, a ja nadal stałam tam jak wryta. Nie mogłam wykonać żadnego ruchu. Co on mi zrobił? Bałam się. Bałam się tego co się stanie, kiedy piosenka się zakończy.
With...
Urwał, czekając na mnie. Nie byłam w stanie nic zrobić, a on oczekiwał, że będę z nim śpiewać. Oszalał? Podjął jeszcze jedną, nadaremną próbę. Stałam tam, a moje życie, nie miało sensu. Liczyło się to i teraz. Ponownie powiedział cześć słowa, tą jedną, która pomogła mi się przełamać. Dołączyłam do niego. Śpiewaliśmy razem.
Without you, I feel broke.
Like I'm half of a whole.
Without you, I've got no hand to hold.
Jego kciuki delikatnie rysowały różne wzory, na moich zmarzniętych dłoniach. Starał się je ogrzać, chciał się do mnie zbliżyć. Być może pomóc. Ale jak? Dlaczego? A przede wszystkim, po co?
Without you, I feel torn.
Like a sail in a storm.
Without you, I'm just a sad song.
I'm just a sad song.
Nawet nie wiem kiedy, staliśmy bardzo, bardzo blisko siebie. Nasze klatki piersiowe niemal się stykały. Nie patrzyłam w jego oczy. Najnormalniej w świecie nie potrafiłam. I znów głos ugrzęzł mi w gardle.
With you I fall.
It's like I'm leaving all my past in silhouettes up on the wall.
With you I'm a beautiful mess.
It's like we're standing hand in hand with all our fears up on the edge.
Jego ciepła dłoń uniosła mój podbródek. Zadrżałam. Jego ciepłe brązowe oczy, w których ostatnim razem widziałam ból, były inne. Przeżył za pewne tyle co ja, a może i więcej. Nie wiedziałam co robić. Po prostu tam stałam. Tak jak od początku, nie wychodziło mi to najgorzej. Nie licząc tego, że nogi miałam jak z waty.
So stop time right in the moonlight,
Cause I don't ever wanna close my eyes.
O ile to możliwe zbliżył się jeszcze bardziej. Jego jedna dłoń przeniosła się na moją talię, a drugą położył na moim policzku, delikatnie go głaszcząc. Czekałam na jakikolwiek cios od niego. Na coś co pokaże mi jak bardzo źle zrobiłam, zostawiając go. Czekałam na coś, co pokaże mi, jak bardzo go zraniłam...
Znów chciał bym śpiewała z nim. Tym razem nie musiał mnie namawiać.
Without you, I feel broke
Like I'm half of a whole.
Without you, I've got no hand to hold.
Without you, I feel torn.
Like a sail in a storm.
Without you, I'm just a sad song.
You're the perfect melody,
The only harmony
I wanna hear.
You're my favourite part of me,
With you standing next to me,
I've got nothing to fear.
Zamilkłam. Nie umiałam dalej nic zaśpiewać. Zupełnie. Czułam się pusta. Z jednej strony byłam szczęśliwa. On tu był, śpiewał ze mną. Dla mnie. Jakiś był tego powód. Ale z drugiej strony wiedziałam, że chodzi z moją siostrą i szczęście nigdy nie było nam pisane. Wiedziałam, że nigdy nam się nie uda. Ta część przesłaniała wszystko co szczęśliwe w tamtym momencie.
Without you, I feel broke.
Like I'm half of a whole.
Czekał, aż ja zaśpiewam kolejny wers. Udało mi się to wykonać, chodź zrobiłam to prawie szeptem.
Without you, I've got no hand to hold.
Dalej zaśpiewał sam.
Without you, I feel torn.
Like a sail in a storm.
Przyłączyłam się tylko do ostatniego wersu.
Without you, I'm just a sad song.
Już niedługo miały być święta. Matt musiał wyjechać do Francji. Pożegnaliśmy się kilka dni temu. Nie miałam mu tego za złe w żaden sposób. Każdy chciał spędzić te święta z najbliższymi. Tylko nie ja. Wróciłam do domu, z zimowego spaceru. Wracałam z galerii, z małymi podarunkami dla mojej "rodziny". Ściągnęłam kurtkę i buty. Odkładając wierzchnią część ubrania dostrzegłam mały prostokątny przedmiot na szafce. To był mój zeszyt. Mój zeszyt z tekstami! Jak on się tu znalazł? Myślałam, że przepadł na zawsze. Mój humor od razu się poprawił, a na ustach pojawił się uśmiech. Weszłam do kuchni.
- Liam, skąd masz mój zeszyt? - spytałam i podniosłam wzrok.
Zmieszałam się nieco widząc kuzyna z Malikiem. Do cholery zniknij z mojego życia! To boli! Lekko uśmiechnęłam się, nie chcąc, żeby czegokolwiek się dowiedzieli. Przytuliłam Payna.
- To nie moja zasługa. Tylko jego. - Li wskazał na Malika.
Jego na pewno przytulać nie będę! Ciekawe czy jego ramiona nadal są takie bezpieczne? Przestań! Dasz sobie radę, przebrniesz przez to.
- Dzięki. - mruknęłam.
- I żadnego przytulania? - spytał udając zawiedzionego.
- Jak widać... - mruknęłam.
- Co ty taka jesteś? - Liam zmarszczył brwi.
- Mam pięćdziesiąt twarzy. - odparłam, a oni wybuchnęli śmiechem - Jeśli chodzi o zachowanie, bądź o to co myślę. - mruknęłam.
- A już chciałem cię porwać. - mruknął Mulat.
Na moich polikach pojawiły się rumieńce. Odwróciłam się do nich tyłem i nalałam sobie soku pomarańczowego do szklanki.
- Myślałam, że masz już dziewczynę. Poza tym mój CHŁOPAK dopiero co wyjechał. - musiałam to podkreślić.
- Agnes, stało się coś? - spytał Liam, uważnie lustrując mnie wzrokiem - Normalnie się tak nie zachowuje. - szturchnął Zayna, który znieruchomiał na dźwięk mojego imienia.
Czyżby też mnie pamiętał? Tą która złamała jego ufne serce? Tą która o porzuciła bez wyjaśnienia? Szczerze w to wątpiłam.
- Nie. - szepnęłam - Idę do siebie.
Szybko wróciłam na korytarz, zabrałam zeszyt i pobiegłam wręcz do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i przekartkowałam moją do niedawna zgubę. Uśmiechnęłam się widząc moje koślawe litery i skreślenia, a także chwyty. W niektórych miejscach tusz się rozmazał. Podejrzewam, że to sprawka deszczu. Przerzuciłam na ostatnią stronę i odnalazłam tekst mojej jednej z ulubionych piosenek. Wzięłam gitarę i po cichu grałam kolejne dźwięki. Tekst tylko nuciłam pod nosem. Zbyt wiele osób było w domu, bym mogła cokolwiek zaśpiewać. Nie muszą wiedzieć, że w ogóle umiem śpiewać, chodź nie nazwałabym tego tak. Usłyszałam wołanie Liama. Zostawiłam moją kochaną gitarę i zeszłam na dół. Nadal siedział z tym kretynem. Weszłam do kuchni i oparłam się o blat, patrząc na nich wyczekująco.
- Czytaliśmy twoje teksty. - powiedział, a we mnie się zagotowało.
Przecież większość z nich (jak nie wszystkie) były o MALIKU. Za co mnie to spotkało? Przecież nic nikomu nie zrobiłam. Jeśli on wie... Jeśli to wszystko się wyda, dowie się ktoś jeszcze, moja siostra... Wyjadę, ucieknę i nie wrócę.
- Chcemy, żebyś pisała dla nas. - dodał Zayn.
Co ty pieprzysz? Nie dotarło do mnie to co powiedział. Moment, że jak? Ja mam dla nich pisać, bo poczytali moje teksty i od tak mam pisać sobie pioseneczki dla sławnego One Direction? Chyba w nich piorun strzelił. Kretyni pojebani. Przecież ja nie potrafię... No dobra, potrafię, ale nie chcę. Nie mogę. Dlatego, że ON, a poza nim MOJA SIOSTRA. Cholera! Jak zawsze ona musi psuć mi życie!
- Nie. - odparłam twardo.
Na ich twarzach widziałam zdziwienie. No tak, jak ktokolwiek, mógł im odmówić. Do tej pory to się pewnie nie zdarzało, bądź było nie częstym incydentem.
- Dobrze zapłacimy jeśli o to chodzi. - powiedział Liam.
Znów zabolały mnie jego słowa. Znów we mnie zwątpił. Nie robiłam tego, żeby ich naciągnąć na kasę. Nie chciałam tej roboty z innych względów! W moich oczach pojawiły się łzy. Tyle dla ciebie znaczę Payno? Więc zniknę. Szybko przeszłam na korytarz i założyłam buty.
- Agnes poczekaj! - krzyknął mój kuzyn.
Nie zdążyłam złapać kurtki, by sama nie zostać schwytaną. Wybiegłam z domu, a po moich polikach już leciały łzy. Owiał mnie mroźny wiatr. Nie przejmowałam się tym, ani tym, że moje łzy prawie na mojej twarzy zamieniają się w lód. Nie było śniegu, za to padał deszcz. Biegłam w ulewie, tam gdzie poniosą mnie nogi. Nie miałam przy sobie telefonu. Zostawiłam go w domu. Czułam się lepiej, widząc jaka jest pogoda. Zgadza się ze mną. To fatalny dzień, na cokolwiek. Stanęłam dopiero kiedy znalazłam się w miejscu, którego nie znałam. Nie wiedziałam co robić. Usiadłam pod jakimś drzewem. Powietrze które uleciało z moich ust, stało się białym dymkiem. Bujając się lekko w przód i w tył zaczęłam cicho śpiewać:
Powiedz coś, zdaję się na ciebie
Będę tą jedyną, jeśli i ty mnie pragniesz
Poszłabym za tobą wszędzie...
Powiedz coś, zdaję się na ciebie.
Jesteś żałosna. Uciekasz, boli cię wszystko. Jesteś strasznie miękka. Nie jesteś tą samą Agnes. Nic już nigdy nie będzie takie samo. Dobrze o tym wiedziałam. Otarłam policzek. Chciałam wrócić, ale czy miało to jakikolwiek sens? Chciałam zniknąć. Czułam, że tam nie pasuję. Najlepszym wyjściem było zapaść się pod ziemię. Tylko... jak? Siedziałam i myślałam. Cała przemarzłam. Nie zdziwiłabym się ostrym zapaleniem płuc, lub czymkolwiek podobnym. Oparłam głowę o pień. Umrę. Powoli podniosłam się i objęłam ramionami. Chciałam odnaleźć drogę do domu i uciec. Tak po prostu. Nie miałam innego wyjście. Liam we mnie nie wierzył, a tu gdzie się nie obróciłam był Malik. Cholera. Jego to mi naprawdę brakowało. Odwróciłam się z zamiarem ruszenia w drogę. Wpadłam na kogoś. Poczułam coś ciepłego na ramionach. Spojrzałam w górę. Zayn. Zrzuciłam kurtkę z ramion i oddałam chłopakowi. Jednak ponownie mnie w nią ubrał i mocno złapał moje nadgarstki. O co mu chodzi? Lecz nim cokolwiek zdążyłam powiedzieć, spojrzał mi w oczy i po prostu zaczął śpiewać.
You and I.
We're like fireworks and symphonies exploding in the sky.
Od razu poznałam tę piosenkę. Była moją ulubioną (jedną z wielu). Czułam, że pasuje do mojej sytuacji całkowicie. Bo w końcu coś między nami było. Lecz skąd on ją znał? I dlaczego śpiewał ją mi? Przecież to moja siostra jest jego dziewczyną.
With you, I'm alive
Like all the missing pieces of my heart, they finally collide.
Moje serce przyspieszyło. Zrobiło mi się wręcz gorąco. Nie wierzyłam w to co widzę. Nie wierzyłam, że to robi. Nie mógł robić tego szczerze. Na jego miejscu, nie zrobiłabym tak. Przecież go zostawiłam, porzuciłam. Nie powinien mi tego śpiewać, nawet cokolwiek do mnie mówić. Czemu jest taki?
So stop time right here in the moonlight
Cause I don't ever wanna close my eyes.
Uśmiechnął się do mnie lekko, a ja nadal stałam tam jak wryta. Nie mogłam wykonać żadnego ruchu. Co on mi zrobił? Bałam się. Bałam się tego co się stanie, kiedy piosenka się zakończy.
With...
Urwał, czekając na mnie. Nie byłam w stanie nic zrobić, a on oczekiwał, że będę z nim śpiewać. Oszalał? Podjął jeszcze jedną, nadaremną próbę. Stałam tam, a moje życie, nie miało sensu. Liczyło się to i teraz. Ponownie powiedział cześć słowa, tą jedną, która pomogła mi się przełamać. Dołączyłam do niego. Śpiewaliśmy razem.
Without you, I feel broke.
Like I'm half of a whole.
Without you, I've got no hand to hold.
Jego kciuki delikatnie rysowały różne wzory, na moich zmarzniętych dłoniach. Starał się je ogrzać, chciał się do mnie zbliżyć. Być może pomóc. Ale jak? Dlaczego? A przede wszystkim, po co?
Without you, I feel torn.
Like a sail in a storm.
Without you, I'm just a sad song.
I'm just a sad song.
Nawet nie wiem kiedy, staliśmy bardzo, bardzo blisko siebie. Nasze klatki piersiowe niemal się stykały. Nie patrzyłam w jego oczy. Najnormalniej w świecie nie potrafiłam. I znów głos ugrzęzł mi w gardle.
With you I fall.
It's like I'm leaving all my past in silhouettes up on the wall.
With you I'm a beautiful mess.
It's like we're standing hand in hand with all our fears up on the edge.
Jego ciepła dłoń uniosła mój podbródek. Zadrżałam. Jego ciepłe brązowe oczy, w których ostatnim razem widziałam ból, były inne. Przeżył za pewne tyle co ja, a może i więcej. Nie wiedziałam co robić. Po prostu tam stałam. Tak jak od początku, nie wychodziło mi to najgorzej. Nie licząc tego, że nogi miałam jak z waty.
So stop time right in the moonlight,
Cause I don't ever wanna close my eyes.
O ile to możliwe zbliżył się jeszcze bardziej. Jego jedna dłoń przeniosła się na moją talię, a drugą położył na moim policzku, delikatnie go głaszcząc. Czekałam na jakikolwiek cios od niego. Na coś co pokaże mi jak bardzo źle zrobiłam, zostawiając go. Czekałam na coś, co pokaże mi, jak bardzo go zraniłam...
Znów chciał bym śpiewała z nim. Tym razem nie musiał mnie namawiać.
Without you, I feel broke
Like I'm half of a whole.
Without you, I've got no hand to hold.
Without you, I feel torn.
Like a sail in a storm.
Without you, I'm just a sad song.
You're the perfect melody,
The only harmony
I wanna hear.
You're my favourite part of me,
With you standing next to me,
I've got nothing to fear.
Zamilkłam. Nie umiałam dalej nic zaśpiewać. Zupełnie. Czułam się pusta. Z jednej strony byłam szczęśliwa. On tu był, śpiewał ze mną. Dla mnie. Jakiś był tego powód. Ale z drugiej strony wiedziałam, że chodzi z moją siostrą i szczęście nigdy nie było nam pisane. Wiedziałam, że nigdy nam się nie uda. Ta część przesłaniała wszystko co szczęśliwe w tamtym momencie.
Without you, I feel broke.
Like I'm half of a whole.
Czekał, aż ja zaśpiewam kolejny wers. Udało mi się to wykonać, chodź zrobiłam to prawie szeptem.
Without you, I've got no hand to hold.
Dalej zaśpiewał sam.
Without you, I feel torn.
Like a sail in a storm.
Przyłączyłam się tylko do ostatniego wersu.
Without you, I'm just a sad song.
Moje powieki zrobiły się ciężkie. Czułam, że słabnę. Jedyne co miałam w głowie, to dwa słowa:
Sad Song
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Hej!
Dziś inaczej niż zwykle. Wiem, że pół rozdziału to śpiewanie piosenki, ale naprawdę musiałam to wcisnąć właśnie tu, bo nie byłabym sobą :D
Co u was? Ja nadal mam strasznie dużo nauki. Eh...
Mam nadzieję, że podobał wam się rozdział.
I... da dada dam:
piosenka w rozdziale to ogólna piosenka bloga.
Podoba wam się? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytasz? Skomentuj! Ja nie gryzę nawet za malutką krytykę ;)