niedziela, 4 października 2015

Rozdział 6


Po wyjeździe nie było ze mną lepiej. Mało jadłam i przesiadywałam sama. Zayn nie odezwał się następnego dnia, tygodnia, miesiąca roku. Odliczałam dni naszej rozłąki, aż w końcu przestałam. Nie widziałam w tym sensu, bo im starsza byłam tym więcej umiałam tłumić w środku. Był dla mnie ważny. Ważny jak nikt inny. Dopiero po pewnym czasie zrozumiałam, że Zayn Malik był moją wakacyjną i pierwszą miłością. Ufałam mu, chciałam pomóc... Teraz nawet nie wiedziałam czy żyje. Przez dwa lata nie umiałam się z tego pozbierać. Rodzice chcieli, żebym chodziła na terapię, ale nawet kiedy tam byłam czułam się inna i obca. Mimo, że zostałam wysłuchana, nie pomagało mi to, więc po pewnym czasie nacisk rodziców zelżał. Odsunęłam się też od Ellie. Nasz kontakt osłabł na tyle, że nie wiedziałam kiedy jest w domu, a kiedy jej nie ma. Nie wiedziałam czy ma chłopaka, znajomych, najlepszą przyjaciółkę. Kiedyś ja nią byłam. Mając 16 lat zaczęłam funkcjonować na nowo, a przynajmniej tak mi się zdawało. Zaczęłam zdobywać nowe przyjaźnie, znów rozmawiałam z moją malutką siostrzyczką, a co najważniejsze przestałam o nim myśleć, w każdej sekundzie, minucie, godzinie, dniu mojego życia. Znalazłam nawet kogoś kto mnie pokochał. Miałam chłopaka. Nazywał się David. Chodził do o rok starszej klasy niż ja. Kochały się w nim wszystkie dziewczyny. Zwrócił uwagę na mnie. Wszystko układało się dobrze, rozumiał mnie, opiekował się mną, kochał mnie... Gdyby nie pewien wieczór... Żałowałam, że wyszłam na dwór. Chciałam zapalić. Uzależniłam się od papierosów mając 15 lat. Pomagało mi to stłumić ból rozstania. Rodzice o niczym nie wiedzieli. Richelle też nie. Tak więc wyszłam na taras, z którego schodziło się do ogrodu. Zobaczyłam w nim moją siostrę. Kiedy skończyłam palić chciałam ją zawołać, spytać co tu robi, ale... Dołączył do niej David. Pocałował ją. Nie kontrolowałam tego co robię. Odciągnęłam od niego moją siostrę i przyłożyłam mu w twarz. Sądząc po odgłosie i ilości krwi, złamałam mu nos. Richelle krzyczała, kazała mi go zostawić. Wtedy odwróciłam się do niej. Dostała ode mnie z liścia. To był pierwszy raz gdy ją uderzyłam. Powiedziałam jej, że nienawidzę ją i nigdy jej tego nie wybaczę. Zostawiłam ich tam, w drzwiach mijając rodziców. Nienawidziłam wtedy całego świata. Znów godzinami przesiadywałam w moim pokoju. Nocami wymykałam się na papierosa. Wtedy nakryła mnie Ellie. Zaczęła na mnie krzyczeć. Wyzywała mnie, powiedziała, że nigdy nie byłam jej siostrą inaczej bym jej to wybaczyła, potraktowała jak żart. Wtedy zrozumiałam, że mała Ellie zniknęła, a pojawiło się moje zupełne przeciwieństwo. Nie była moją siostrą. Była zbyt inna. Niczego jej nie wykrzyczałam. Płakałam rozumiejąc co się dzieje. Ona zaczęła ze mnie szydzić, pogrążała mnie. Czarna dziura wewnątrz mojego ciała, zaczęła mnie wchłaniać. Zeszłam do ogrodu i wybiegłam z domu. Wróciłam dopiero rano. Wszyscy jeszcze spali. Przynajmniej tak sądziłam. Pamiętałam całą noc. Poszłam do kluby. Do moich znajomych z klasy. Mieli narkotyki, pili, palili... Wtedy myślałam, że to dobry pomysł. Spróbowałam tylko raz i nigdy więcej nie miałam zamiaru. Za to upiłam się, aż straciłam film. Obudziłam się u Alex. Nawet ją lubiłam i myślałam, że ona mnie też. Póki nie zobaczyłam, że na łóżku leży ona i David. Czułam się jak śmieć. Co najgorsze on nadal chodził z moją siostrą. Zrobiłam im zdjęcie i wysłałam je Ellie. Odpowiedziała mi, że mam nie wracać do domu. Nie posłuchałam, więc gdy tylko przekroczyłam próg, zaatakowali mnie rodzice. Zbywałam ich krótkimi odpowiedziami. Kazali mi iść do pokoju. Przesiedziałam tam cały dzień czekając aż umrę. Głowa mnie niemiłosiernie bolała i nie zważałam już na to, że rodzice zobaczą, że palę. Co kilka minut zapalałam kolejnego papierosa przy otwartym oknie. Pod wieczór rodzice weszli do pokoju i zamknęli drzwi. Rozmawiali ze mną prawie do północy i uzgodnili jedno: wyjeżdżam. Nie wiem na jak długo, nie wiem dokąd, nie wiem po co... Mam wyjechać. Bałam się, że ich stracę a gdy im to powiedziałam mocno mnie przytulili i zapewnili, że zawsze będą ze mną, ale przyda mi się zmiana otoczenia. Nie przeczyłam. Nie chciałam jednak wyjechać bez nich. Czułam się sama i opuszczona. Do Ellie nie miałam zamiaru się odzywać. Po co? Kiedy zostałam sama usiadłam przy biurku i zaczęłam pisać. Pisałam piosenki odkąd nie miałam jak inaczej wyrazić moich uczuć. Wzięłam do ręki gitarę i grałam ostatnią, którą ułożyłam. Płakałam, śpiewałam, grałam, płakałam i tak w kółko. Poczułam ulgę kiedy wszystkie łzy na moich policzkach wyschły, a moje ciało opadło na łóżko. Zmorzył mnie sen, niespokojny sen o przyszłości...











































~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Hejo!
W dużym skrócie macie to co działo się z naszą bohaterką przez jej "nastoletnie lata". Pewnie będę przytaczać jakieś wspomnienia później, w kolejnych rozdziałach. 
Co myślicie o tym co zrobiła i czy ją rozumiecie?
Ja w sumie tak, ale nie posunęłabym się to tego.
Jakie jest wasze zdanie? ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytasz? Skomentuj! Ja nie gryzę nawet za malutką krytykę ;)

.
.
.
.
.
.
template by oreuis