wtorek, 26 stycznia 2016

Rozdział 20


Na miejscu byliśmy niedługo potem. Widziałam wielkie zdziwienie na twarzy wszystkich, którzy dostrzegli mnie i Malika objętych. Uśmiechnęłam się pod nosem. Chciałam być blisko niego. Mocniej ścisnęłam jego rękę, na co uśmiechnął się do mnie. Wszystko byłoby dobrze póki w tłumie ludzi, których nawet nie znałam, zauważyłam Ellie. Na jej twarzy najpierw malowało się zdziwienie. Potem złość. Na końcu wpadła w furię. Przedzierała się między ludźmi, byleby szybciej znaleźć się koło nas. Czułam, że mu powie. Moje serce biło jak szalone, boleśnie obijając się o żebra. Mój żołądek postanowił skurczyć się i wywołać ból brzucha. Myślałam, że umrę. Wiedziałam, że to się stanie. Tylko dlaczego dziś, kiedy chciałam mu to powiedzieć. Nim jakkolwiek zdążyłam zareagować, ona stałą już przed nami.
- Czego chcesz Lee? - spytał oschłym tonem Zayn.
Spojrzałam jej w oczy. Wiedziałam, że na mojej twarzy widnieje przerażenie. Uśmiechnęła się do mnie jadowicie, a ja poczułam jak pieką mnie kąciki oczu. Nie będę płakać. Nie teraz do cholery! Szybko zamrugałam. Nagle muzyka ucichła, a wokół nas zebrali się tylko nasi przyjaciele. Reszta gości nagle wyparowała, a może wcale ich nie było.
- Powiedzieć ci prawdę Zayn. - oparła.
Poczułam, że nogi się pode mną uginają. Przewróciłabym się gdyby nie jego ramię. Spojrzał na mnie z troską. Wiedziałam, że niedługo w tych ślicznych oczach zalśni wściekłość.
- O czym ty mówisz? - odparł kpiąco.
- Powiedz mu siostrzyczko. - Richelle uśmiechnęła się do mnie.
Nigdy nie sądziłam, że nazwę tak siostrę, ale byłą nic nie wartym śmieciem. Była moim najgorszym wrogiem i zdawałam sobie sprawę z tego, że nigdy się to nie zmieni. Gorączkowo myślałam nad tym co odpowiedzieć. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Mulata.
- O czym ona mówi Agness? - spytał, patrząc na mnie z niepokojem.
- Ja... - zająknęłam się.
Ellie wybuchnęła głośnym śmiechem. Teraz już nie było odwrotu, mimo to nie potrafiłam wydusić tego z siebie przy tulu ludziach, przy mojej rodzinie.
- Ona jest zbyt wielkim tchórzem, co nie Ness? - mruknęła wesoła Lee, a ja widziałam zmianę na twarzy Zayna. Był zaskoczony - Przypomnij sobie pewne wakacje Zayn. Kiedy taka, mała ruda czternastolatka cię zostawiła. Kiedy ty byłeś w szpitalu.
Moje serce stanęło. Wszystko przestało być ważne. Jedyną osobą, która się dla mnie liczy był on. Wiedziałam, że teraz zniknie. Ja chciałam zniknąć. Malik spojrzał na mnie z zawiedzeniem i bólem w oczach. Nigdy nie zapomnę tego spojrzenia. Po chwili jednak, swoje uczucia przykrył złością. Odsunęłam się od niego kawałek i spuściłam głowę. Wiedziałam, że Richelle się wycofała. Teraz w obiekcie zainteresowania byłam ja i Mulat.
- Jak mogłaś? - spytał z wyrzutem - Tyla razy ci o niej mówiłem, a ty się nie przyznałaś. To byłaś ty. Więc w sumie mówiłem ci o tobie. Czemu, co? Chciałaś sobie po rywalizować o mnie z siostrą, tak? Jesteś żałosna Ness.
Po moich polikach leciały już łzy. Każde z jego słów było jak nóż, który wbija się w moje ciało. W końcu nie było miejsca na kolejne ostrza, a ból wzrastał z każdą chwilą. Może udałoby mi się to jakoś wyjaśnić, lecz on wyszedł trzaskając drzwiami. Za nim poleciała Lee niczym wierny piesek. Bolało. Rozejrzałam się po zgromadzonych. Nie wiedziałam co myślą. Póki nie doszłam do Liama. W jego oczach widziałam gniew. Dlaczego...?
- Dlaczego tak długo go oszukiwałaś?! Dlaczego mi nie powiedziałaś?! Nawet nie wiesz ile on przez ciebie wycierpiał! Dniami i nocami myślał o tobie, a ty jak gdyby nigdy nic pojawiłaś się w jego życiu! Byłoby lepiej gdybyś i w naszym się nie pojawiła. A teraz zniknij. - minął mnie i również wyszedł.
Nie mogłam już wytrzymać. Ruszyłam biegiem, nawet nie wiem dokąd. Dwa razy omal nie zostałam potrącona przez auta, ale to mnie nie obchodziło. W jednej chwili straciłam wszystko. Całe moje życie. Straciłam JEGO. Straciłam rodzinę. Straciłam wszystkich, których kochałam i na których mi zależało. Moje życie uległo zmianie. Teraz nie miało sensu. Teraz nie miałam dla kogo żyć. Rodzice nie odzywali się do mnie od sześciu miesięcy. Po co jeszcze tu jestem? Powinnam zniknąć, tak jak powiedział Liam. Nie powinnam w ogóle przyjeżdżać. Bo po co? Wywróciłam tylko ich życie do góry nogami. A teraz zniknę. Bez najmniejszego przepraszam, które i tak by nic nie dało. Zapukałam do drzwi. Nie wiedziałam czemu byłam w tym miejscu, ani skąd je znałam. Po chwili drewniana powłoka się uchyliła, a ja wpadłam w ramiona Rudzielca. On jakby przeczuwając to co się stało wciągnął mnie do swojego domu. Nie próbował mnie w żaden sposób pocieszać, czy też uspokajać. Pozwolił mi się do niego przytulić i wypłakać w jego ramię. Byłam zmęczona płaczem, jednak gdy tylko zamykałam oczy, widziałam Zayna i zawód na jego twarzy. Ed wiedział, że chcę wyjść, ale to mogło się skończyć jakimś wypadkiem i śmiercią niewinnej osoby, więc dał mi jakieś proszki nasenne i położył w swojej sypialni, zostając ze mną póki nie usnęłam.

Ed
Nigdy nie widziałem jej w taki stanie. No dobra. Znamy się krótko, to fakt, ale już raz przy mnie płakała. Domyśliłem się, że chodzi o tego kretyna, Zayna. Cokolwiek jej powiedział, nie powinien. To nie tak, że nie zrobiłbym tego co on na jego miejscu, ale zakładam, że nie pozwolił jej nawet wyjaśnić kiedy papla Lee wszystko wygadała. Znając charakter Malika, pewnie dopowiedział coś od siebie. Inaczej Ness nie przyszła by do mnie w stanie załamania. Nie mogła się uspokoić, ciągle płakała. Nawet teraz gdy spała. Westchnąłem. Złapałem mój telefon i wyszedłem z sypialni. Nie miałem pewności, czy leki zadziałają tak jak powinny, choć miałem nadzieję, że do rana się nie obudzi. Usiadłem na kredensie w kuchni i wybrałem numer Harrego. Czas dowiedzieć się co naprawdę się wydarzyło.
- Hej Sheeran. - przywitał się zmęczony.
Nic dziwnego. Była druga nad ranem. Miałem nadzieję, że go nie obudziłem.
- Cześć Styles. - zawsze witaliśmy się nazwiskami - Powiedz mi co się wydarzyło na imprezie?
- Już wiesz?
- Ness prawie potrąciło auto pod moim domem, więc, tak, wiem. Zachowaj to dla siebie. - upomniałem go.
- Jasne. - mruknął. Przez chwile panowała cisza - Nie wiem dokładnie. Najpierw Zayn przyszedł z Agness za rękę. Potem podeszła do nich Lee i gadała coś o tym, że Ness go zostawiła, jak miał 15 na karku. Wtedy Zayn spytał czemu to robiła. Stwierdził, że chciała rywalizować z siostrą i że jest żałosna. - cały Malik, cholera jasna! - Wyszedł, za nim Lee, no a potem to się dopiero porobiło stary. Liam się wkurzył. Powiedział Ness, że nie powinna się w ogóle pojawiać w naszym życiu i lepiej, żeby zniknęła.
Cholera. Gorzej niż myślałem.
- Dzięki Harry. A co ty o tym myślisz? - musiałem o to spytać.
- A co mam myśleć? - odparł od razu - Cholernie mi jej szkoda, ale widocznie Zayn nie jest w stanie jej tego wybaczyć. Choć gdyby ona mu to powiedziała, to wszystko potoczyłoby się inaczej. On ma jej za złe to, że nie powiedziała mu sama. To go najbardziej zabolało.
- A ona chciała mu to powiedzieć po imprezie. - mruknąłem.
- Serio? O cholera...
- No właśnie. Prześpij się Styles. Jeszcze raz dzięki. Na razie.
- Trzymaj się. - mruknął tylko i przerwał połączenie.
Mi eż było cholernie szkoda Ness. Kiedy chciała się do wszystkie przyznać, posypało jej się całe życie. To było cholernie nie sprawiedliwe. Mam zamiar nadużywać słowa cholernie, przez najbliższy czas, bo to cholernie nie sprawiedliwe do cholery! Powtarzałem się i wiedziałem o tym, ale... Ona napisała piosenkę. I wiedziałem, że jest o nim. Kochała go. Pewnie nie przestanie. I pewnie już postanowiła wyjechać. Co by tu zrobić, żeby ją zatrzymać?

Agness
Tabletka to najgorszy pomysł na świecie, kiedy wydarzyło ci się coś okropnego. Całą noc miałam koszmary i nie mogłam się z nich wybudzić. Obudziłam się w nieswoim pokoju. Wtedy przypomniało mi się, że jestem u Rudego. Chodź bardzo chciałam to nie miałam już czym płakać. Wstałam najciszej jak umiałam, bo nie wiedziałam gdzie Ed i poszłam do łazienki. Przestraszyłam się patrząc w lustro. Nigdy jeszcze tak nie wyglądałam. Oczy miałam opuchnięte, podkrążone i czerwone. Makijaż w większości wytarłam o poduszkę, ale resztka rozmazała się na całej powierzchni twarzy. Każdy włos sterczał w inną stronę świata, a usta miałam niemożliwe mocno sine. Dotknęłam opuszkami palców mojego policzka nie wierząc w to co widzę. Wzięłam zimny prysznic, żeby doprowadzić się do porządku. Potem ubrałam się ponownie w moje ciuchy i zeszłam na dół. Z kuchni wydobywał się śliczny zapach. Weszłam do pomieszczenia.
- Hej. - Ed posłał mi lekki uśmiech.
- Cześć. - odparłam cicho - Ed... - spojrzał na mnie - Naprawdę przepraszam, że wczoraj przyszłam. Po prostu nie miałam się gdzie podziać i... - przerwał mi.
- Daj spokój. Jesteśmy przyjaciółmi. Możesz wpadać kiedy tylko zechcesz. - wyszczerzył zęby.
Odwzajemniłam słabo jego gest. Mimo że naprawdę nie chciałam, wmusiłam w siebie trochę jajecznicy. Sheeran mi nakazał coś zjeść więc nie mogłam odmówić, bo zagroził, że sam mnie nakarmi. Musiałam wrócić do domu, a raczej mojego poprzedniego miejsca zamieszkania i zabrać swoje rzeczy. Mój przyjaciel, powiedział, że mogę u niego tymczasowo mieszkać, za co byłam mu wdzięczna. Powoli nie spiesząc się, szłam do domu Liama. Miałam nadzieję, że będzie jeszcze spał. Nie miałam zamiaru się z nim konfrontować. Po cichu weszłam do środka. Wyglądało na to, że nikt jeszcze nie wstał. Poszłam do mojej sypialni. Wyciągnęłam walizkę i spakowałam wszystko to, co zostało z nich wyciągnięte. Naprawdę, nie miałam tego dużo. Kiedy już miałam schodzić, zauważyłam kartkę na moim biurku.
On napisał to dla ciebie.
Było to pismo Liama. Zgarnęłam tylko papier do kieszeni jeansów i zostawiłam kartkę dla mojego kuzyna: A ja to dla niego. - przy tej wiadomości odłożyłam tekst piosenki. Zeszłam na dół. Krótki postój zrobiłam w kuchni. Znalazłam coś do pisania i zaczęłam bazgrolić list dla cioci i wujka.
Drodzy Ciociu i Wujku!
Dziękuję za to, że przyjęliście mnie pod swój dach. Przepraszam, że nie pożegnałam się z Wami osobiście. Ostatnio tylko wszystkich ranię. Ostatnio stwierdziłam, że muszę coś zmienić. Wyjeżdżam. Jeśli rodzice będą do was dzwonić, powiedzcie, proszę, że wszystko w porządku. Do mnie nie odzywali się już 6 miesięcy.
Usłyszałam ciche kroki więc szybko dokończyłam:
Obiecuję, że zwrócę Wam pieniądze, za moje mieszkanie w tym wspaniałym domu. Jeszcze raz przepraszam.
Bardzo Was kocham,
Agness
Złapałam walizkę i wybiegłam z domu. Klucze zostawiłam przy "liście". Zanim wróciłam do mojego teraźniejszego lokum przeszłam się na spacer, być może ostatni raz ulicami Londynu. Kiedy znalazłam się w mieszkaniu, Eda nie było. Nie chciałam się tam za bardzo pałętać więc usiadłam w salonie na kanapie i praktycznie od razy się rozpłakałam. Chciałam znów poczuć jego ramiona, usłyszeć jego głos, zobaczyć jego rozbawione oczy. Tymczasem, widzę tylko jego zawiedzione spojrzenie i oczy przepełnione bólem.








































~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Równy tydzień! :D:D
Przepraszam, za te odstępy. Ten brak czasu mnie przeraża.
No więc, co do rozdziału:
Jest to ostatni rozdział.
Części pierwszej :D
Oczywiście umowny ;)
Jestem w szoku. Pod ostatnim rozdziałem mam ponad 200 wyświetleń. Mam tylko jedno pytanie: dlaczego tyle wyświetleń i ani jednego komentarza??
Cieszę się, że wiele osób odwiedza mojego bloga, ale nie mam pewności, że go czyta.
To na dziś tyle.
Do następnego ;)
(bez żadnych obietnic, nie wiem kiedy dodam ;))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytasz? Skomentuj! Ja nie gryzę nawet za malutką krytykę ;)

.
.
.
.
.
.
template by oreuis