środa, 24 lutego 2016

Rozdział 24

Weszłam do mieszkania i zamknęłam za sobą drzwi.
- Styles, kazałem ci oddac klucze! - usłyszałam wściekły głos.
Czyli, że Ed nie spodziewał się mojego przyjazdu.
- Szalenie mi miło. - mruknęłam rozbawiona, próbując udawac głos Harrego, co nie najlepiej mi wyszło.
Po chwili byłam w objęciach Rudzielca. Uwielbiałam go. Tak jak Lou. Obaj byli dla mnie teraz ogromnym wsparciem. Byli jak bracia. Cieszyłam się, że nie odwrócili się ode mnie jak reszta. Choc Louis zapewniał mnie, że wszyscy prócz Zayna i Liama nadal chcą się ze mną kontaktowac, a tych dwoje udaje, że nie, choc tęsknią jak cholera, w co nie mogłam uwierzyc. Dziwne i pokręcone, co? Odłożyłam swoją walizkę w pokoju i udałam się do kuchni, gdzie czekała na mnie już ciepła herbata.
- To co do studia? - spytał z uśmiechem Ed.
- Wiedziałam, że nie dasz mi odpocząc. - zaśmiałam się.
Już trzy godziny ślęczeliśmy nad moimi piosenkami. Było nie najgorzej. Szło co raz lepiej, ale nadal zostało dużo pracy. Nie wiedziałam jak długo jeszcze mi to zajmie, dlatego w przerwie postanowiłam zadzwonic do Stelli i zapytac, jak sobie radzi. Dziewczyna szybko mnie zbyła, zapewniając, że wszystko jest ok i daje radę. Nie chciałam jej przeszkadzac, więc szybko wróciłam do swojej roboty. Do mieszkania wróciliśmy koło 20 i byłam padnięta i głodna. Wciągnęłam na szybko jakiś jogurt i po zimnym prysznicu położyłam się w wygodnym łóżku. Chciałam, żeby ukołysała mnie przyjemna cisza, ale jeżdżące auta nie dawały mi zasnąc.  Zbyt przywykłam do szumu lasu na wsi. Po chwili drzwi do mojego pokoju się otworzyły. Zmarszczyłam brwi. Ed by zapukał. Kiedy chciałam się odwrócic i sprawdzic kim jest intruz, zapaliło się światło. Przymrużyłam oczy. Co za idiota tam był? Jakieś wielkie cielsko wylądowało na moim maleńkim ciele. Jęknęłam z bólu.
- Kochanie wstawaj! - powiedział Lou patrząc na mnie słodko.
Mimo to chciałam go zabic, za to co zrobił. Bolały mnie żebra. Musiał mi je lekko obic. Co za palant. Uderzyłam go w głowę.
- Za co to?! - krzyknął.
- Za to, że mnie też boli. - jęknęłam.
Zaśmiał się i pomógł mi wstac. Nie zważał na moje protesty. Z mojej szafy wyciągnął mi jakieś ciuchy i kazał się ubrac i umalowac. Nie było sensu się z nim kłócic, więc ruszyłam do łazienki. Najpierw zrobiłam makijaż, a potem ubrałam. Półprzytomna spojrzałam w lustro. O matko...! W jednej chwili otrzeźwiałam. Miałam na sobie top odsłaniający znacznie więcej brzucha niż bym sobie tego życzyła z lekkim dekoltem i spodnie, podobne do tych, które włożyłam ostatnio. Mimo to moja figura została duża bardziej podkreślona. Skąd Lou wytrzasnął te ciuchy? Z mojej szafy?! Przecież ja nie mam takich koszulek... Jęknęłam cicho uważnie lustrując swoje odbicie. Makijaż odznaczał się dużo bardziej niż zawsze. Nie oznaczało to na szczęście, że miałam pomarańczową twarz. Umiałam nakładac podkład. Był po prostu bardzo ciemny z przebłyskami czerwieni, a że pod ręką miałam tylko krwistoczerwoną szminkę to jej użyłam. Moje usta wydawały się nieco większe, a może raczej pełniejsze. Tylko co zrobic z włosami? Pozwoliłam mi swobodnie spływac po moich ramionach. W gruncie rzeczy taka moja wersja podobała mi się co raz bardziej. Posłałam sobie lekki uśmiech po czym wyszłam z łazienki. Na korytarzu czekali już na mnie chłopcy. Obaj musieli zbierac szczęki z podłogi, kiedy mnie zobaczyli. Uniosłam tylko brew w geście irytacji. Nie mogłam wyglądac aż tak źle.
- Gdybyś była moja, a nie jesteś, to bym cię tak nie puścił. - mruknął Tommo - Ale jako, że się kumplujemy, to powiem: zaszalej na całego mała!
Zaśmiałam się z Rudym z jego słów. Chwilę później jechaliśmy taksówką do klubu. Wszyscy zamierzaliśmy pic, więc wyprawa autem była parnym pomysłem. Po jakichś 20 minutach jazdy przez wiecznie zatłoczony Londyn dotarliśmy do celu. Dopiero teraz zaczynał zżerac mnie stres. Wiedziałam, że ich zobaczę. Miałam tylko nadzieję, że nie wszystkich. Tego chyba jednak bym nie wytrzymała. Może powinnam się wycofac? Poczułam dłoń u dołu pleców.
- Nie uciekaj, bo ja i Sheeran ci na to nie pozwolimy. - szepnął Louis z uśmiechem i pocałował mnie w policzek.
Posłałam mu ostrzegawcze spojrzenie, po czym ruszyłam pewnym krokiem do środka. Miałam na sobie moje ulubione szpilki, więc nie czułam się taka mała. Rozejrzałam się po lokalu. Zwykły klub. Muzyka, która wywołuje u ludzi trans, masa tańczących ciał i litry, a nawet hektolitry alkoholu. Kto by się spodziewał? Chyba jednak bardziej podobało mi się na wsi. Uśmiechnęłam się lekko. Wtedy było naprawdę fajnie. Rudzielec pociągnął mnie lekko za rękę. Skierowaliśmy się na jakiś balkon. Słyszałam już nawijanie Louisa. Ed wszedł przede mną. Zostałam ostatnia. Nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Nie miałam zamiaru tego zmieniac, ale nie mogłam się powstrzymac od komentarza:
- Przestań pieprzyc Louis. - mruknęłam, na co zaśmiał się.
Wszystkie pary oczu skierowały się na mnie. Opierałam się o balustradę z lekko uniesioną brwią. Dzięki Bogu założyłam na ramiona skórzaną kurtkę. Mój wzrok zatrzymał się na chwilę na Liamie, a potem na Maliku i siedzącą na jego kolanach dziewczynie - mojej siostrze. Szybko się zreflektowałam i uśmiechnęłam do reszty. Po chwili byłam w ramionach Harrego. Zaśmiałam się kiedy, mimo tego iż był ode mnie niższy, kiedy miałam te buty, podniósł mnie. Po chwili blondyn też nie szczędził mi uścisków i zapowiedział powtórkę z naszego ostatniego meczu. Nie mogłam się już tego doczekac. Więc osób nie pofatygowało się by mnie przywitac, a ja posłałam Lou spojrzenie mówiące: a nie mówiłam?. Wywrócił tylko oczami zirytowany moim zachowaniem. Podszedł do Liama i spojrzał na niego z góry. Nie miałam ochoty się z nim godzic, więc podeszłam do baru. Zamówiłam najmocniejszego drinka jakiego mieli i szybko opróżniłam szklankę. Potem chciałam potańczyc. Już byłam na parkiecie, kiedy poczułam uścisk w nadgarstku. Przeszedł mnie dreszcz i wiedziałam kto mnie zatrzymał nim się odwróciłam. Czekoladowe oczy uważnie skanowały moją sylwetkę.
- Miałaś się nie pojawic więcej w naszym życiu. - przypomniał, a moje serce po raz kolejny rozerwało się na milion kawałków, eksplodowało jak bomba.
Miałam. Co do tego musiałam oddac mu rację, ale to Lou nalegał na mój powrót. Na prawdę nie chciałam. Ciekawe co byś zrobił Malik gdybyś się dowiedział, że pomagam twoim dziadkom, co? Myślę, że zabiłby mnie wzrokiem, a potem, zabiłby już na dobre.
- Nie chciałam. - przyznałam, a w jego oczach widziałam ból - Gratuluję. - nie zrozumiał - Będziecie świetnie razem wyglądac na okładkach gazet.
I nim zdążył coś odpowiedziec zgubił mnie w tłumie tańczących par.
Nie byłam na tyle pijana by nie dojśc do domu. Przeciwnie - wypiłam dwa mocne drinki i byłam jeszcze bardziej trzeźwa niż kiedy przyszłam. Może uodporniłam się na alkohol? Dziwne... Nie ważne. Moje obecna sytuacja jak widac jest beznadziejna. Nikt mnie tam nie chciał. Poczułam się odrzucona po słowach Zayna. Dlatego bawiąc się w klubie nie mogłam zapomniec jego słów i już o 2 wracałam do domu. Szpilki niosłam w ręce, bo zbyt mnie uwierały. Paliłam papierosa. Mogłabym już rzucic na dobre. W końcu ostatnio nawet po nie nie sięgnęłam. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Byłam zmęczona. Praca fizyczna na wsi była moim wybawieniem od niechcianych myśli, ale męczyła równie mocno. Nie pofatygowałam się do łazienki. Zrzuciłam niewygodny (do spania) strój i narzuciłam na siebie jakąś koszulkę. Byc może Eda. Wślizgnęłam się pod kołdrę i nawet nie wiem kiedy odpłynęłam.
- Wstawaj wstawaj księżniczko! - jęknęłam słysząc głośne nawoływania.
Ed nie miał serca. Naciągnęłam kołdrę na głowę. Potrzebowałam jeszcze kilku godzin wypoczynku. Tak. To było to o czym marzyłam w tamtej chwili. Ktoś brutalnie ściągnął ze mnie nakrycie. Skuliłam się, próbując zatrzymac jakiekolwiek ciepło.
- Mała wstawaj! - jęknął Rudzielec.
- Później. - burknęłam odwracając się do niego plecami.
Zaczął mnie łaskotac. Natychmiast wyskoczyłam z łóżka i stanęłam na równe nogi. Kiedy sie we mnie wpatrywał dłuższą chwilę przypomniałam sobie, że jestem ubrana w jego koszulkę. Ups... Naciągnęłam ją lekko w dół.
- Mam na dzieję, że się nie gniewasz... - mruknęłam.
- Nie. Słodko w niej wyglądasz. - mruknął z uśmiechem po czym szybko dodał - Widzę cię na śniadaniu za 10 minut. - i wyszedł.
Westchnęłam. Szybko zabrałam ze sobą pierwsze lepsze ubrania i popędziłam do łazienki. Wzięłam najkrótszy prysznic na świecie, trwający nie całe 5 minut, ubrałam się i zdążyłam pomalowac. Pojawiłam się w kuchni, gdzie roznosił się piękny zapach. Ed i tak marudził bo spóźniłam się minutę. Eh... Cały on. Uśmiechnęłam się i zjadłam z nim pyszne omlety, które zrobił. Następnie pojechaliśmy do studia. I znów nagrywaliśmy. Robiliśmy korekty, często musiałam śpiewac ten sam tekst kilka razy. Było to męczące, ale kiedy usłyszałam rezultat wieczorem byłam dumna i usatysfakcjonowana. Ed zaproponował mi pomoc przy nagraniu teledysku do jednej z nich. Uznałam to za fajny pomysł, ale nie wiedziałam nawet kiedy. Patrząc na tekst Sheeran stwierdził, że większą częśc jesteśmy w stanie nagrac na wsi, o ile nie wykręcę się przed kamerami. Wiedział jak ich nie lubiłam. Ucieszyło mnie to, ale z drugiej strony nie chciałam ściągac starszemu małżeństwu całej ekipy na głowę. Nie. To musiało poczekac.Rudzielec nie był zadowolony z mojej odpowiedzi, ale żadna z moich piosenek nie była publikowana więc mogliśmy jeszcze trochę poczekac. Miałam wydac album. Kiedy to do mnie dotarło zastanawiałam sie jak to się stało i jak do tego wszystkiego doszłam. Nie rozumiałam tego do końca, ale dzięki temu chodziłam uśmiechnięta.
Następnego dnia cały dzień spędziłam z Edem i Louisem na spacerach. Pytali mnie o to jak chciałabym by wyglądały moje teledyski. Szczerze to nie myślałam o tym wcześniej. Wiedziałam, że są ludzie, którzy mogą się tym zając, ale wolała by była to całkowicie moja wizja. No może z lekką pomocą. Tak więc odwiedziliśmy wiele miejsc, a ja opowiadałam im jak bym to widziała. Spotkaliśmy się też z kilkoma ludźmi, którzy z chęcią zaoferowali swoje doświadczenie i pomoc przy pracy. Zostało już tylko uzgodnic termin. Co to tego nie byłam pewna, ale wszyscy zapewnili mnie, że przez najbliższy czas nie wyjeżdżają z Londynu i nie mają żadnej roboty, więc byłam o to spokojna.
Dziś był mój ostatni dzień w stolicy Anglii. Zamierzałam odwiedzic ciocię i wujka. Chciałam im osobiście podziękowac i przeprosic za tak nagły wyjazd. Zadzwoniłam do drzwi. Zostałam mocno uściskana przez dziewczyny. Mój widok naprawdę je ucieszył. Mówiły jedna przez drugą przez 15 minut nie dając mi przejśc, a potem pożegnały się, mówiąc, że są umówione. Zaśmiałam się. Ściągnęłam buty i weszłam do kuchni. To tam zastałam wujostwo. Oboje spojrzeli na mnie jak na ducha, a po chwili wylądowałam w ich niedźwiedzim uścisku. Oni również nie mogli się nadziwic moim widokiem. Długo rozmawialiśmy. Cieszyłam się, że przyjęli mnie tak ciepło. Był już wieczór, a ja postanowiłam się zbierac. W końcu pociąg miałam wcześnie rano. Ciocia chciała mnie zatrzymac i namówiła mnie kolacją. Nie umiałam odmówic, kiedy przyrządziła same smakołyki. Szybko pożałowałam tej decyzji. Kiedy tylko zasiedliśmy do stołu do domu wrócił Liam. Nie trudno zgadnąc z kim na moje nieszczęście przyszedł. Ciocia zauważyła moja minę. Wiedziała mniej więcej, że "pokłóciłam się" z oby dwoma, jeśli można tak powiedziec. Elza pozałała mi pokrzepiający uśmiech. Siedziałam na przeciwko Mulata. Kiedy jedliśmy panowała idealna cisza. W końcu Liam jej nie wytrzymał i wstał.
- Siadaj. - skarcił go ojciec.
Mój kuzyn niechętnie wrócił na swoje miejsce. Skończyłam już jeśc. Ciocia uważnie zlustrowała mnie wzorkiem.
- Dlaczego tak mało zjadłaś? Nie smakuje ci? Bardzo schudłaś ostatnio... - w jej głosie wyczułam zaniepokojenie.
Odetchnęłam głęboko nim zdobyłam się na odpowiedź. Posłałam jej lekki uśmiech.
- Wszystko w porządku ciociu. Ostatnio jem mniej niż zazwyczaj, ale było pyszne.
Odwzajemniła mój gest. Pomogłam jej posprzątac. Teraz nadszedł już na mnie czas. Ubierałam się. Czułam na sobie uważny wzrok chłopaków, którzy szeptali coś między sobą na schodach. Wujostwo mocno mnie wyściskało.
- Liam nie pożegnasz się? - ciocia uniosła brew patrząc na niego.
- To niekonieczne. - zaprzeczyłam od razu.
Było mi głupio, że wywierają na niego taką presję. Powinien sam dojśc do tego co musi zrobic. Nie chciałam by ktokolwiek zmuszał go do porozumienia ze mną. To było by paskudne. Chciałam by zrobił to szczerze, bo tak czuł w sercu, nie bo tak mu nakazano. Ostatni raz spojrzałam na moich poprzednich opiekunów i ruszyłam do wyjścia. Niedługo potem byłam u Sheerana. Spakowałam się i resztę wieczoru spędziłam z nim radośnie, ukrywając uczucia z kolacji głęboko w sobie.
Zanim poszłam spac postanowiłam jeszcze zadzwonic do Stelli. Odebrała natychmiast. Jej głos był beztroski. Cieszyłam się, że znów stała się radosna.
- Hej . - przywitała się.
Uśmiech wpełzł na moje usta. Tęskniłam za nią. Bądź co bądź była moją przyjaciółką.
- Hej. Co u ciebie? Jak sobie radzisz? Co u twoich dziadków?
Usłyszałam jej melodyjny śmiech w słuchawce.
- Za dużo pytań na raz. - mruknęła rozbawiona - U mnie dobrze. Ostatnio kilka razy spotkałam się z Bradley'em.
- To frajer. - wtrąciłam.
- Przestań! - oburzyła się - Jest naprawdę uroczy.
- A raczej naprawdę irytujący.
- Ness!
Zaśmiałam się i pozwoliłam jej kontynuowac.
- Radzę sobie całkiem nieźle. Zostało już niewiele drewna do porąbania. Bertha przestała mnie kopac, a Midnight strasznie za tobą tęskni i nie chce mi się dac wyczyścic. - skarżyła się, jak małe dziecko - Doszła kolejna praca. Trzeba zrobic porządek w stodole za domem. Jest tam tyle skarbów, że głowa mała. Sama zobaczysz! - jej entuzjazm nieco mnie przerażał - Babcia czuje się dobrze. Też nie może doczekac się twojego powrotu. Z dziadkiem jest trochę gorzej. Od wczoraj leży w łóżku. Nie wiemy co się dzieje. Lekarze też nie za bardzo wiedzą co robic. Trochę się tego obawiam. - w jednej chwili jej głos stał się melancholijny - Boję się Ness.
- Spokojnie Stella. Musisz byc dobrej myśli. Twój dziadek to twardy zawodnik. Nie da się tak zajśc znienacka. - zaśmiała się głosem zniekształconym od łez.
- Dzięki. Za wszystko. - szepnęła.
- W porządku. Niedługo się zobaczymy.
- Tak... - przeciągnęła jak by chciała coś ukryc.
Uniosłam brew.
- Stella?
- To do zobaczenia. Pa! - przesłała mi całusa i rozłączyła się nie dając mi dojśc do słowa.
Eh... Uśmiechnęłam się delikatnie jeżdżąc palcem po ekranie telefonu. Po chwili ocknęłam się i usiadłam przy biurku. Potrzebowałam się wypisac. Tak więc bazgroliłam po kartkach, pisząc bezsensowne teksty jak i piosenki. Przez chwilę nawet skrobałam w pamiętniku. Potem jednak powieki zaczęły mi zbyt ciążyc. Nastawiłam tylko budzik i poszłam spac.



























~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Hejka hej!
Piszę teraz rozdziały do przodu gdyby naszedł mnie brak weny.
Jak na razie to jeszcze nie nastąpiło :D
Zastanawiałam się nad nowym blogiem i zupełnie nie wiem czy to wypali
Chciałabym pisac nadal - wiadomo, że o Zaynie - jakąś historię
Czeka na mnie blog z przyjaciółką, ale muszę miec jakąś odskocznie
Jakieś rady? ;)
Następny pewnie za kilka dni ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytasz? Skomentuj! Ja nie gryzę nawet za malutką krytykę ;)

.
.
.
.
.
.
template by oreuis