- Co ty wyprawiasz Zayn? - usłyszałam syk Ellie.
Była wściekła, ale on nawet nie zaszczycił jej spojrzeniem, które wciąż było utkwione we mnie. Malik pokręcił głową w taki sposób jakby chciał się pozbyć zbędnych myśli.
- Ja Zayn... - szybko przerwał mu Louis wychodząc przed parę, jeszcze nie ale już nie długo, młodą.
- Przepraszam za komplikacje. - uśmiechnął się - Jednak mamy piosenkę zadedykowaną pewnej dwójce. - puścił mi oczko, a Liam ścisnął coś co trzymał w swojej dłoni.
Zamarłam słysząc pierwsze dźwięki mojej piosenki. Na jednej ze ścian kościoła pojawił się obraz z rzutnika. Myślałam, że ich zabiję. Nikt nie odrywał wzorku od ściany. Przez całą piosenkę wszyscy tylko słuchali i patrzyli. Duża część żeńskiej publiczności się popłakała. A w szczególności mama, która siedziała dwie ławki przede mną. Poczułam na sobie ciekawskie spojrzenia. W szczególności chłopaków, Zayna, mojej rodziny, oraz wściekłe Richelle. To nie był mój pomysł. Szybko otarłam poliki z poprzednich łez.
- Ta piosenka była dla Ness, która ją napisała i Zayna, o którym śpiewała. - dodał Liam.
Przez ławki przeszedł szum. Wszyscy szeptali o tym co zrobiłam. Na ślubie własnej siostry. Nie ruszyłoby mnie to, gdybym nie dosłyszała głosu mamy: Coś ty najlepszego zrobiła Nessi.... I w tamtej chwili dotarło do mnie, że ona już nigdy nie będzie ze mnie dumna, że wszystko co robiłam, w jej oczach było złe. Z moich oczu znów popłynęły łzy. Chciałam stamtąd wyjść. Przerwać to wszystko. Wyszłam z ławki. Zdążyłam jedynie obrócić się przodem do wyjścia i zostałam złapana. Objęły mnie ciepłe ramiona. Mocno wtuliłam się w Liama chowając się w jego ciepłych ramionach. Po chwili dołączył do nas Louis. Następni w kolejce byli Niall i Harry.
- Jak mogłaś?! Rozwaliłaś mój ślub! - krzyczała Ellie zbliżając się do nas.
Schowałam się tylko mocniej w ramionach chłopaków, próbując powstrzymać szloch. Nie chciałam ryczeć przy takiej publiczności. Szepnęłam ciche: zabierzcie mnie stąd. Żaden z nich się nie ruszył. Nadal trwali ze mną w mocnym uścisku. Czułam jak robię się co raz mniejsza pod wpływem tych wszystkich spojrzeń, które na sobie czułam.
- Lepiej jeśli stąd wyjdziesz Ness. - dorzuciła zrozpaczonym głosem mama.
Natychmiast podniosłam głowę, uderzając w twarz Styles. Nie chciałam... Usłyszałam jego cichy jęk. Spojrzałam na moją rodzicielkę. Była zapłakana. Była zła. Była mną rozczarowana. Chciałam się wyrwać z uścisku chłopaków. I w końcu mnie puścili, rozumiejąc, że to wszystko nie ma większego sensu. Kiedy chciałam wyjść wpadłam kolejne ramiona. Tym razem...
- Tata? - szepnęłam cicho.
- Nie płacz. - wytarł moją twarz uśmiechając się kojąco.
Po chwili i on mnie przytulał. Załkałam cicho, ściskając jego ciało. To było jak sen. Tak dawno go nie widziałam. Po prostu mnie przytulał. Jak to możliwe?
- Kocham cię mała. - szepnął mi do ucha, a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Ja ciebie też kocham tato. - odparłam cicho.
Poczułam rękę na ramieniu. Odwróciłam się. Był to Liam. Dopiero teraz dotarł do mnie krzyk Richelle, a w drzwiach mignęła mi sylwetka Zayna. Nie... Nie! Szybko wybiegłam a chłopakiem. Siedział już w swoim aucie. Stanęłam dokładnie przed jego maską, wpatrując się wprost w jego oczy. Zrezygnowany zgasił auto i wysiadł. Potarł dłonią kark. Był zdenerwowany. Stanął na przeciwko mnie. Chciałam się do niego przytulić. Nie! Musiałam to zrobić. Zarzuciłam mu ręce na szyję i schowałam głowę w jej zagłębieniu.
- Uważaj na siebie. - wyszeptałam.
- Wrócę do ciebie. - obiecał.
Odsunęliśmy się od siebie. Pozwoliłam mu odjechać. Jaka byłam głupia. Ale on widocznie tego potrzebował. Zmyłam się stamtąd czym prędzej.
Może ja też powinnam wyjechać. Tyle się działo w tak krótkim czasie. Opadłam na łóżko w mieszkaniu Ed'a, który swoją drogą chyba dopiero się o wszystkim dowiedział. Potrzebowałam jakiegoś swojego lokum. Lubiłam mieszkać z Rudym, ale nie chciałam mu siedzieć na głowie. Pierwsze zyski jakie będę miała przeznaczę właśnie na ten cel.
Przebrałam się w bluzę Zayna i jakieś legginsy. Przeszłam do kuchni. Wo czy rzuciła mi się jakaś kartka. Była zaadresowana do mnie. Od razu poznałam pismo Malika. Kiedy on miał czas się tu pojawić? Szybko rozłożyłam kartkę.
To są klucze do mojego mieszkania. Wyprowadzam się od chłopaków. Chciałem to zrobić już dawno. Mam ciężki okres. Nie wiem co robić. Musiałem wyjechać. Przepraszam. W naszym domu znajdziesz kartkę kredytową. Możesz z niej korzystać. Chcę wiedzieć, że masz wszystko czego Ci potrzeba.
Ness naprawdę nie wiem co robić... Nie umiałem Ci tego powiedzieć przy tym cholernym aucie, ale się boję. Sam nie wiem czego. Pomóż mi. Nie wyjadę jeśli Cię nie zobaczę. Jeśli nie przyjdziesz zrozumiem.
Będę czekał o 20 w parku.
Kocham Cię
Zayn
Spojrzałam na zegarek. Jak długo byłam w tym domu i leżałam na tym łóżku?! Nie miałam nawet czasu się przebrać. Wciągnęłam na nogi pierwsze lepsze buty. Trafiło na trampki. Nie złapałam nawet kurtki tylko wybiegłam z mieszkania, mijając Sheerana. Nie zdążyłam jednak odpowiedzieć mu na pytanie: gdzie pędzę. Biegłam jak głupia i czułam się tak jak wtedy na tych wakacjach. Biegłam do szpitala, bo wiedziałam, że mnie potrzebował. Teraz też tak było. Wywróciłam się raz, przez niezawiązane sznurowadła. Nie przejęłam się tym zbytnio tylko pognałam dalej. Po chwili dostrzegłam przygarbioną sylwetkę mężczyzny na ławce. Natychmiast się tam skierowałam. Mężczyzna słysząc kroki podniósł się. Wpadłam w jego ramiona. Z ogromną ulgą mnie przytulił.
- Kocham cię kretynie. Cokolwiek teraz wymyśliłeś, pamiętaj o tym. - szepnęłam mu do ucha.
Zaśmiał się cicho. Długo mnie nie puszczał, za co byłam mu wdzięczna. Też potrzebowałam tej bliskości. Usiadł na ławce i posadził mnie na swoich kolanach, nadal mocno tuląc.
- Ja też cię kocham. - odparł, patrząc wprost w moje oczy - To co ci napisałem... Naprawdę nie wiem, ale czegoś się boję.
Spojrzałam na niego, tak jakby był tym piętnastoletnim chłopcem. Już do mnie dotarło to, czego się obawiał, choć on sam nie był tego pewny.
- Zayn... - spojrzał na mnie - Wiem, że boisz się tego, że znów ucieknę. Wtedy... Tak bardzo nie chciałam, żebyś przerwał leczenie. Byłam pewna, że przeze mnie się nie wybudzisz, choć miałam tak cholernie ogromną nadzieję. A kiedy to się stało, stchórzyłam. Nie chciałam się z tobą żegnać. Bałam się tego. - spuściłam głowę i podniosłam się na własne nogi.
Poczułam jego ciepłe dłonie na moich policzkach. Musiałam spojrzeć mu w oczy. Delikatnie się uśmiechał, stojąc bardzo blisko mnie.
- Więc spraw, żebym przestał się tego bać. - szepnął wprost w moje usta.
- Wyjedźmy. - mruknęłam.
- Co? - zmarszczył brwi - Dokąd?
- Gdziekolwiek. Byle razem. - szepnęłam delikatnie całując jego ciepłe wargi,
Mocno mnie do siebie przyciągnął. Zadrżałam, Momentalnie zrobiło mi się zimno. Chłopak widząc to ciaśniej oplótł mnie ramionami i złożył czuły pocałunek na mojej szyi. Podziałało to na mnie natychmiastowo. Temperatura wzrosła o kilka stopni. Wyszczerzył zęby w uśmiechu i nadal mnie obejmując ruszył do domu Ed. Zabraliśmy stamtąd klucze i moje rzeczy, a przynajmniej ich część i pojechaliśmy do mieszkania Malika.
Zastała nas tam przykra niespodzianka. Przed drzwiami stała cała jego rodzina jak i moja. Chcieli wyjaśnień, a widząc mnie u jego boku wcale nie było lepiej. Stella przyciągnęła mnie do siebie w szczelnym uścisku. Byłam jej wdzięczna za wsparcie.
Wszyscy weszliśmy do mieszkania. Zrobiłam coś ciepłego do picia. Wszyscy musieli zmarznąć, na pewno długo czekali. W końcu od ceremonii do teraz minęło kilka godzin. Chciałam się wycofać, przeczekać to w sypialni Mulata, jednak on przejrzał mnie nim zniknęłam mu z oczu i posadził na swoich kolanach. Mocno się w niego wtuliłam, wiedząc, że nic mi przy nim nie grozi. Delikatnie głaskał mnie po plecach. Byłam zmęczona tym dniem. Chciałam się już położyć. Stłumiłam ziewnięcie i spojrzałam na naszych rodziców. Nie byli zadowoleni z zaistniałej sytuacji. Nic dziwnego. Choć miałam wrażenie, że mój tata się zwyczajnie cieszy. Jego oczy były bardzo radosne.
- Coś ty zrobiła Ness? - spytała moja mama - Dlaczego zepsułaś ślub własnej siostrze? Chcesz być w centrum uwagi? - rzucała we mnie oskarżeniami jak nożami.
Bolało równie mocno. Czemu tak o mnie myślała? Czy uważała, że naprawdę byłam zdolna do czegoś takiego?
- Nie znasz własnej córki. - podniosłam się z kolan Zayna, patrząc jej w oczy - Czy ty naprawdę uważasz, że mogłabym to zrobić?! Nawet o tym nie wiedziałam! Chciałam to przyjąć do wiadomości, mimo że go kocham, rozumiesz?! Od tamtych cholernych wakacji jestem w nim zakochana! Nic nie widziałaś! Myślałaś, że robiłam to na pokaz?! Nie, ja się tak próbowałam ratować! - łzy leciały już po moich polikach strumieniami.
Nie umiałam się opanować. Wszyscy byli w lekkim szoku po usłyszeniu moich wyznań. Malik mocno mnie do siebie przytulił. Schowałam się w jego ramionach. Miałam dość. Chciałam żyć w końcu szczęśliwie. Miałam wrażenie, że wszyscy chcą mi to odebrać.
- A więc to ty... - usłyszałam szept mamy Zayna i spojrzałam na nią zapłakanymi oczami - To dzięki tobie mój syn się nie poddał.
Po chwili byłam w jej ramionach. Nikt nie zrozumie jakie wielkie było moje zdziwienie. Przytulała mnie, mimo że rozwaliłam ślub jej syna. Ciekawe... Nawet własna matka mnie nie przytuliła, nie wpierała... Oddałam uścisk, czując się lepiej. Wiedziałam, że choć jedna osoba nie ma do mnie pretensji o to co się stało.
- Chodź. - szepnął do mnie Zayn.
Wślizgnęłam się pod jego ramię, tuląc do jego boku. Przeszedł ze mną do sypialni i posadził mnie na łóżku. Położyłam się i okryłam. Chłopak poprawił na mnie kołdrę i ukucnął, by popatrzeć mi w oczy. Odgarnął mi kosmyk włosów z twarzy i delikatnie się uśmiechnął.
- Przyjdę za chwilę. Spróbuj zasnąć. - pogłaskał mnie po policzku.
- Nie idź. - jęknęłam cicho, niezadowolona.
Wolałam się do niego przytulić i wiedzieć, że wszystko już będzie dobrze. Raz na zawsze odgonimy demony przeszłości i zostaniemy ze szczęściem.
- Obiecuję, że za chwilę przyjdę. - pocałował mnie w czoło i wyszedł.
Mocniej zakopałam się w pościeli i zaciągnęłam jej zapachem. Pachniała Zaynem. Schowałam twarz w poduszkę, do której mocno się przytulałam. Na dworze zrobiło się ciemno. Stwierdziłam to po półmroku panującym w pomieszczeniu. Malika nie było już 10 minut, ale nie miałam siły, żeby do niego iść. Wolałam uniknąć ponownej konfrontacji z moimi rodzicami. Westchnęłam. Drzwi zaskrzypiały. Odwróciłam się do nich przodem.
- Nie chciałem cię obudzić. - mruknął Mulat,
- Nie obudziłeś. - odparłam.
Szybko ściągnął z siebie koszulkę i spodnie, a następnie wślizgnął się pod kołdrę obok mnie. Jego ciepłe ramię przyciągnęło mnie do jego rozgrzanego torsu. Odetchnęłam z ulgą, czując jego obecność. To było to, czego potrzebowałam. Malik złożył delikatny pocałunek na mojej skroni.
- Masz rację. - szepnął - Wyjedźmy.
Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam w jego oczy. Przeczesałam palcami jego włosy i pogłaskałam go po policzku.
- Daleko? - spytałam.
- Gdziekolwiek. Byle razem. - zacytował się, a ja cicho zaśmiałam.
Patrzył na mnie z czułością w oczach. Przeszedł mnie dreszcz. Mocniej się do niego przytuliłam. Chciałam, żeby tak było zawsze. Miałam ogromną nadzieję, że to się nigdy, ale to przenigdy nie zmieni.
- Wstawaj. Ness, obudź się, mała. - poczułam delikatny pocałunek na policzku.
Jęknęłam niezadowolona i mocniej przytuliłam się do ciepłego ciała Zayna. Nie chciałam jeszcze wstawać. Było za wcześnie. Zdecydowanie.
- Ness, bo wezmę cię na ręce. - przejechał nosem po mojej szyi.
Jego oddech połaskotał moją skórę. Mocniej się go uczepiłam, tak na wszelki wypadek.
- Próbuj dalej. - mruknęłam z lekkim uśmiechem, nadal nie otwierając oczu.
Łózko nagle zniknęło i tak - Zayn wziął mnie na ręce. Spojrzałam na niego jak na idiotę, a on się tylko roześmiał, całując moje wargi. Zdecydowanie nie mogłam się na niego gniewać. Przytuliłam się do niego, obejmując jego szyję.
- Prysznic? - spytał.
- Prysznic. - przytknęłam.
Po szybkiej kąpieli, weszliśmy do kuchni, żeby zjeść śniadanie. Zayn realizował się kulinarnie, a ja poszłam otworzyć drzwi. Swoją drogą ciekawe kogo śle o tak wczesnej godzinie? Przekręciłam zamek i miałam ochotę uciec. Przed drzwiami stała Ellie. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Miałam na sobie jedynie za bluzę Malika i bieliznę. Co prawda ubranie sięgało mi do połowy uda i zasłaniało wszystko co powinno, ale poczułam się głupio. Spojrzałam na mnie wściekle.
- Już mu wlazłaś do...?! - przerwałam jej.
- Jeśli masz zamiar ją obrażać to nie w naszym domu. - poczułam rękę Zayna na mojej tali.
Mocno przyciągnął mnie do siebie, zapewniając poczucie bezpieczeństwa. Złapałam jego dłoń i splotłam nasze palce razem.
- Przyszłam z tobą pogadać. - syknęła.
- Nie mamy o czym. - odparł szybko - Może zachowuję się według ciebie jak dupek, ale to Ness zawsze kochałem. Pogódź się z tym Lee.
W jej oczach zalśniły łzy. Wiedziałam, że jest to dla niej trudna sytuacja. Tak samo jak dla mnie czy Malika, choć dziwnie to może zabrzmieć dla kogoś nie wtajemniczonego w naszą sprawę. Odwróciła się na pięcie i odeszła.
Między mną, a Zaynem od porannego incydentu panowała napięta atmosfera. Nie umiałam jej rozładować, nawet bałam się próbować. Mieliśmy bardzo cichy dzień. Za to bardzo romantyczny wieczór.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Hej kochani!
Wiem, że dawno nie dodawałam, ale teraz niestety już tak będzie ;(
Nieustanie zbliżamy się do końca, nawet nie wiem, czy nie został już jeden rozdział i epilog
Zamiast co raz łatwiej pisze mi się co raz ciężej
Na ten rozdział nie mogłam znaleźć natchnienia, ale się w końcu udało ;)
Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe...
Od razu uprzedzam, że planuję kolejne ff i zdradzę też, że o Zaynie, ale tego nie trudno się było domyślić (przecież to ja :D)
Tak więc do następnego! :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czytasz? Skomentuj! Ja nie gryzę nawet za malutką krytykę ;)